wtorek, 13 sierpnia 2013

EPILOG

*narrator*
Po kilku dniach Nikita mogła wyjść ze szpitala. Wszyscy już się dowiedzieli, że ona i Kendall do siebie wrócili. Właśnie ona i Nina wracały do domu. Ona prowadziła. Stanęły na światłach. Gdy zapaliło się zielone, ruszyły. Nagle wyjechał jakiś tir. Nie zdążyły wyhamować...

Informacja o śmierci sióstr obiegła cały świat. Tłumy fanów Big Time Rush pojawiło się na pogrzebie i wspierało swoich idoli w tej ciężkiej chwili.

Kendall i Carlos nie mogli przeżyć śmierci swoich ukochanych... Codziennie przychodzili na cmentarz. Pojawił się tam nawet ojczym dziewczyn. W sądzie przyznał się, że to on jechał tym tirem. 
Chłopcy do końca życia znienawidzili go za to, a pamięć o dziewczynach została. 

 

~~*~~*~~
Tak, kończymy to opowiadanie z powodu braku weny na nie. Aż mi się rymło.. xD Przepraszamy was za to, ale obiecujemy, że w najbliższym czasie powstanie kolejny blog naszego autorstwa ;3

~Nina & Justine 

środa, 7 sierpnia 2013

Rozdział 35.

NIKITA:
James jak zwykle mnie wykańcza. Ten jego taniec można nawet nazwać bardzo... zboczonym? To chyba odpowiednie określenie.Wymyślił sobie coś takiego, że przez prawie cały czas jesteśmy zbyt blisko siebie. Z resztą, czym ja się martwię? Nie mam chłopaka. Po co się łudzę, że będzie inaczej, skoro Kendall ma tą lalę...
-James, przystopuj - wyłączyłam muzykę. - nie mogę tak dłużej. Przepraszam, ale nie mogę z tobą tańczyć. idę do domu - zabrałam swoje rzeczy i ruszyłam w kierunku domu. Nareszcie dałam radę się wyrwać od Maslowa. Usiadłam w swoim pokoju i rzuciłam się na łóżko. Skoro nie będziemy już razem, to chociaż chciałam się pogodzić z Kendallem. Zastukałam do drzwi jego pokoju. Brak odpowiedzi.Uchyliłam delikatnie drzwi. To co tam ujrzałam... Nina i Kendall się całowali. Myślałam, że się zabiję. Ja chcę się pogodzić, a on zamiast jeszcze walczyć całuje się z moją siostrą?! Tego już za wiele...
Pobiegłam do swojego pokoju i rzuciłam się na łóżko. Z moich oczu popłynęły łzy. Cholera, zależy mi na nim, zależy... Ale muszę być silna. Otarłam szybko łzy i zeszłam do kuchni. W tym czasie oni zdążyli sobie zrobić seans filmowy. Po cichu zrobiłam sobie herbatę i usiadłam przy stole. Objęłam kubek palcami. Troszkę mnie parzył, ale nie przeszkadzało. Ale znów coś, lub ktoś musiał mi przeszkodzić. Maslow wrócił do domu. Rzucił torbę na podłogę i rozejrzał się po domu. Nie zdążyłam się w porę schować, bo James już wparował do kuchni.
-Nikita, co się dzieje - usiadł obok mnie. 
-Nic - szepnęłam kładąc głowę na stole. 
-Widzę, że coś nie tak - podniósł moją głowę i przekręcił tak, żebym na niego spojrzała.
-Chcesz to wiedzieć? - zapytałam poważniejszym tonem. 
-Oczywiście złotko - uśmiechnął się delikatnie i cmoknął moje usta. 
-Co ty robisz?! - szybko go od siebie odepchnęłam. 
-Myślałem że jesteśmy parą... - westchnął. 
-Nie jesteśmy, i nigdy nie będziemy! - krzyknęłam gwałtownie wstając - racja, ty i chłopaki pomogliście mi, bo gdyby nie wy, ojczym nadal urządzał by nam z życia koszmar. Zrobiliście dla mnie dużo, ale rozpieprzyłeś mi związek i wlazłeś do niego z buciorami! I myślisz, że będziesz miał happy endzik? Otóż nie kochany, nie odpuszczę tak łatwo. Może związek mój i Kendalla się rozpadł, ale nie zrobię tak, że pozwolę ci wygrać! Co to, to nie!
-Nikita - Maslow też się podniósł - przepraszam cię za ten wasz związek, ale pomyśl... gdybyście się na serio kochali, to czy pozwolilibyście mi na to? - spojrzał mi w oczy. Teraz totalnie nie wiedziałam co powiedzieć... - proszę, daj nam chociaż tę jedną szansę, a jak nie wyjdzie, to dam ci spokój - spojrzał na mnie błagalnym wzrokiem. 
-Sama nie wiem co powiedzieć...
-Po prostu się zgódź  - szepnął. 
- No.... dobra - uśmiechnęłam się do niego. Tak na prawdę tylko chciałam sprawdzić, czy Kendall coś jeszcze do mnie czuje. Maslow podniósł mnie do góry i zaczął obracać. Kątem oka zauważyłam Kendalla, który pewnie przyglądał się nam od dłuższego czasu. Nic nie powiedział, tylko niezadowolony wrócił do Niny i Carlosa. 

KENDALL: 
Jak ona mogła... myślałem, że mamy szansę uratować nasz związek, ale jednak się przeliczyłem. Po prostu byłem dla niej zabawką, zwyczajnym śmieciem... 
-Nina, możemy pogadać? - zapytałem ją, kiedy wróciłem do salonu. Kiwnęła głową na tak i poszliśmy do jej pokoju.
-O co chodzi?- spytała siadając na łóżku
-Właśnie byłem świadkiem jak twoja siostra zostaje dziewczyną Maslowa- walnąłem się obok niej
-Zazdrosny co? Słuchaj ja znam swoją siostrę i ona najprawdopodobniej chce w ten sposób sprawdzić czy jeszcze ci na niej zależy- westchnęła
-Czyli że mam być zazdrosny dalej to ona do mnie wróci?
-Dokładnie tak. A jak już gadamy na poważnie to... musimy powiedzieć Carlosowi o pocałunku- posmutniała. Odruchowo ją przytuliłem.
-Wiem.. ale boję się że on znowu cię uderzy- odparłem
-Nie zrobi tego- była bardzo pewna siebie
-Skąd wiesz?
-Bo jeśli mnie uderzy to wie że już nigdy mnie nie odzyska- wytłumaczyła. Ona powinna zostać jakimś dyplomatą czy coś. Ma dziewczyna dar przekonywania.
-Mądre. Może i to chore ale mam ochotę cię znowu pocałować- palnąłem a dziewczyna bez słowa spełniła moją prośbę. Uwielbiam jej pocałunki. Tym razem zaszło to odrobinę dalej bo dziewczyna wepchnęła mi do buzi swój język. Tylko pod względem pocałunków jest lepsza od Nikity.

NIKITA:
Weszłam do salonu, gdzie siedział smutny Carlos.
-Co jest? - zapytałam siadając obok niego.
-Czy to normalne, że Nina ostatnio więcej czasu spędza z Kendallem? - zapytał smutny.
- Co masz na myśli? - zwędziłam mu trochę popcornu.
-Że mnie z nim zdradza - westchnął.
-Carlos, ona prędzej czy później ci o czymś powie... znam ją. Nic ważnego. Ale dbaj o nią - dodałam i ruszyłam do swojego pokoju. Maslow jak zwykle poszedł za mną. Jest wierniejszy od mojego psa,  którego jeszcze nakarmiłam, tak samo jak Kubusia.
Kiedy weszłam do swojego pokoju, usiadłam na łóżku i spojrzałam w sufit. Maslow usiadł obok mnie i namiętnie pocałował. Całowaliśmy się dość długo, przyznam, jest dobry w te klocki, ale zaszło to ciupkę za daleko, kiedy chciał się dobrać do mojej koszuli.
-Romeo, nie rozpędzaj się tak - odepchnęłam go od siebie tak, że spadł z łóżka, na co ja zaczęłam się śmiać. Wróciłam do Carlosa, który wciąż siedział smętny.
-Brakuje mi.... bliskości - westchnął patrząc na mnie dziwnym wzrokiem.
-I czego ode mnie oczekujesz?
-Jaa? Niczego - odparł - no może... Nina jakoś nie ma ochoty mnie całować. - dodał. Szybko spełniłam jego życzenie, tak żeby ani Maslow, ani nikt inny tego nie widział.
-To zostaje między nami - upomniałam go i poszłam do kuchni.

NINA:

Pocałunek z języczkiem... jak ja dawno tego nie robiłam... gdy oderwałam się od Kendalla on z mega wyszczerzem na twarzy opóścił mój pokój. Chciałam wrócić do mojego chłopaka ale to co tam zobaczyłam kompletnie mnie zatkało. Moja siostra całowała Carlosa. Zabolało. Ona wyszła do kuchni a ja niepewnie usiadłam na kolanach Latynosa. 
-Co... co to było?- spytałam
-Ale o czym ty mówisz?- udawał niewiniątko
-Że niby ja nie mam ochoty cię całować?- podniosłam brwi do góry
-Widziałaś- westchnął-No bo... ty spędzasz więcej czasu z Kendallem i czuję się niedowartościowany- bronił się
-Eh... i tak muszę ci powiedzieć...- spojrzałam mu w oczy- Kendall czuje się bardzo samotny a ja chciałam mu pomóc no i się pocałowaliśmy...
-Wiedziałem że coś jest nie tak!- przerwał mi ale nadal był spokojny
-Ty całowałeś teraz Nikitę więc jesteśmy kwita... a poza tym Kendall pomógł mi bardzo. Bo widzisz ... ja... ty... Carlos, zostaniesz ojcem- wydusiłam z siebie a jego zatkało
-O Matko... nie żartujesz?- spytał w końcu
-Z takich rzeczy? Mówię prawdę ale skoro nie chcesz tego dziecka...
-Chcę! Nawet nie wiesz jak bardzo!- przytulił mnie mocno
-Kocham cię- szepnęłam
-Ja was też- pocałował mnie w czoło i pogłaskał po brzuchu. Nareszcie wszystko zaczyna się układać.

NIKITA:
*tydzień później*

-Nikita, proszę, pomóż mi... ja nie jestem w stanie nic zrobić, Nina ciągle siedzi z Kendallem... - Carlos jęczał do mnie już chyba od pół godziny, żebym coś zrobiła. Odwróciłam się do niego i pocałowałam...Carlos całował inaczej od Kendalla. Szczerze wolałam blondyna, bo był delikatniejszy, a Carlos jest pełen pożądania.
-Starczy? - warknęłam.
-Pójdziesz ze mną dzisiaj na imprezę? Proszę - zrobił maślane oczka.
-Egh... zgoda, ten dom jest zwariowany - wydukałam przez zęby i poszłam do swojego pokoju.

*wieczór*
-Idziemy? - Carlos mnie pospieszał i pospieszał... jak Nina z nim wytrzymuje to ja nie wiem.
-Już - krzyknęłam z góry i zbiegłam do Losa, który stał przy drzwiach. Zaciągnął mnie do chyba najgorszego klubu w mieście. Alkohol, papierosy i narkotyki. Zatańczyłam z nim chwilę, potem coś się napiłam. Dosiadł się jakiś gość, znów coś wypiliśmy. Skutki tego były opłakane...

... Obudziłam się z wielkim  bólem głowy, ale to i tak nie był największy problem... leżałam w jakimś malutkim pokoiku, bielutkim, w łóżku obok... Carlosa. Tak, byłam nago.
-O boże - szepnęłam i szybko się ubrałam. Wybiegłam jak najszybciej z tego zasranego klubu... Nina nigdy mi nie wybaczy...

NINA:

-Wczoraj wieczorem Carlos i Nikita gdziesz wyszli. Jest ranek a ich nadal nie ma!- wbiegłam do pokoju Kendalla
-No i co z tego?- mruknął wstając z łóżka. Chyba go obudziłam.. upss..
-A jak coś im się stało? Albo... zabije!- wrasnęłam. Zabrałamz kuchni krzesło i usiadłam naprzeciwko drzwi wejściowych. Czekałam aż nasze gołąbeczki wrócą do domu. Ten który się przyzna do winy zostanie ułaskawiony xd Pierwsza do domu wróciła moja siostra. Mina jej zżedła na mój widok.
-Hej Nina- przywitała się i chciała iść do swojego pokoju ale ją zatrzymałam.
-Nie tak szybko. Masz mi coś do powiedzenia?- spojrzałam na nią
-Ee... fajna bluzka!- wykręciła się i zwiała. Po 20 min do domu przyszedł zmarnowany Carlos.
-Moja głowa- jęknął
-Masz mi coś do powiedzenia?
-Ja... byłem w klubie z Nikitą. Przysiadł się do nas mój stary kumpel i dał nam drinki. Nic więcej nie pamiętam a obudziłem się w łóżku sam... nagi... a na poduszce obok leżało to- podał mi kolczyk
-To jest Nikity!- przyjrzałam się rzeczy dokładnie- Przespałeś się z moją siostrą!
-No przecież mówię że nic nie pamiętam!- bronił się. 
-Eh.. nie umiem się na ciebie gniewać a poza tym obiecałam coś sobie... ale kara musi być- zacisnęłam ręce w pięści. Podeszłam do Latynosa i namiętnie go pocałowałam
-O Matko...- sapnął Carlos. W jego spodniach zrobiło się małe wybrzuszenie.
-Kendall!- krzyknęłam i wparowałam do pokoju blondyna. Zamknęłam za sobą drzwi. Kend wyszedł właśnie ze swojej łazienki w samym ręczniku.
-Nikita przespała się z Carlosem- powiedziałam prosto z mostu. Zatkało go. Upóścił ręcznik i stał teraz przede mną całkiem nagi. Podeszłam do niego i zaczęłam namiętnie całować. Po chwili ja również pozbyłam się ciuchów. Przespałam się z Kendallem dla zemsty... to zaczyna być chore!

NIKITA:
Spieprzyłam sobie całe życie... ani Nina, ani Kendall mi tego nie wybaczą. Muszę się stąd wynieść, bo będę im tylko przeszkadzać. Wracam do Polski, do taty...
Spakowałam się szybko i wyszłam z pokoju. Zza drzwi Kendalla było słychać dziwne jęki... Nina się mści. Wyszłam z domu i stanęłam na przejściu dla pieszych. Weszłam na nie. Usłyszałam za sobą "uważaj!", a dalej ciemność...

JAMES:
Nikita w bardzo złym humorze wychodziła z domu. Chciałem sprawdzić, co się stało. Wyszła na przejście, ale akurat jechał samochód... potrącił ją. Wyjąłem telefon z kieszeni i zadzwoniłem po pogotowie, a w tym czasie Logan wezwał policję i rozmawiał z tym gościem. Karetka zabrała Nikitę do szpitala. Pojechałem z nimi. W drodze była nieprzytomna. W szpitalu dołączyli do mnie Logan, Kendall,Nina i Carlos. Po dwóch godzinach Nikita się obudziła.
-Co ty chciałaś zrobić? -zapytaliśmy jednocześnie.
-Tylko wam niszczyłam życie, to chciałam się wynieść - odparła.
-No co ty... jesteś dla nas ważna - westchnęła Nina.
-Bardzo - szepnął Kendall. Spojrzeliśmy na siebie porozumiewawczo i wyszliśmy z sali. Zostali tylko Kendall i Nikita.

NIKITA:
Nie.... zostawili mnie z nim. Chcą żebyśmy porozmawiali...
-Nikita... przepraszam cię - złapał mnie za rękę i zaczął gładzić.  - Przepraszam cię za Liz, bo to ona mnie pocałowała, przepraszam że cię zraniłem... wybacz mi.
-To moja wina... dałam się Jamesowi. Gdyby nie to, wszystko byłoby ok... - odwróciłam głowę. - ale ci wybaczę, jeżeli ty mi też.
-Dziękuję... to jak, wrócisz do mnie i będzie po staremu?
-Oczywiście - mocno go przytuliłam. Cholera, wreszcie mogę być szczęśliwa!
-Nikita, jest jeszcze coś o czym muszę ci powiedzieć... Ja dzisiaj z Niną ten teges... - zaciął się.
-Nie szkodzi... ta całą sytuacja jest już za nami. Teraz liczymy się tylko my, a nie James, Liz czy Nina- pocałowałam go namiętnie.

~~*~~*~~
Ludzie, dobrnęłyśmy do końca z tym rozdziałem xd To było... coś xd Od teraz rozdziały piszemy razem ;D
Nina & Justine


poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Rozdział 34 cz.V

NINA:

Po trzech dniach lekarze wypóścili mnie do domu. Losek przyjechał po mnie do szpitala razem z Loganem.
-Hej Loggie!- przytuliłam go mocno
-A ja to co?- oburzył się Latynos
-Hej misiek- pocałowaöłam go namiętnie
-Tak lepiej- sapnął gdy się od siebie odsunęliśmy. Logan zabrał moje rzeczy a ja chwyciłam Carlosa za rękę i weszliśmy do auta. Henderson jechał powoli dzięki czemu mogłam podziwiać ulice Los Angeles wczesnym rankiem. W końcu dojechaliśmy do domu.
-Jest tu ktoś?!- wydarłam się na cały głos
-Raczej nie- wtrącił się Logan a ja spojrzałam na niego jak na debila
-Nikita i James chodzą na próby tańca czy coś , Kendall siedzi obrażony na wszystkich w swoim pokoju albo jest na mieście z jakąś tam jego kumpelą a Logan zaraz idzie na randkę. Jednym słowem, chata wolna- Latynos przytulił mnie od tyłu
-To były dwa słowa!- krzyknął Logan z kuchni
-Czepiasz się... - Carlos wywalił na niego język
-Na pewno mnie nie było tylko 4 dni?- zdziwiłam się po ilości otrzymanych informacji
-Na pewno. Nikita pokłóciła się z Kendallem a James jawnie to wykorzystuje- zapewnił mnie mój chłopak
-Chodziło mi o to że Logan idzie na randkę!
-To aż takie dziwne?- spojrzał się na mnie Henderson
-Taaak!- krzyknęłam
-No dzięki -,-
-A z kim idziesz na tą randkę?- wypytywałam go
-Z wnuczką Marie. Bez komentarza! Wychodzę, pa!- powiedział szybko i wyszedł trzaskając drzwiami
-No i jesteśmy sami- szepnął mi do ucha Carlos lekko je przygryzając
-Serio? Dopiero co wróciłam ze szpitala a ty taki napalony?
-Nie moja wina że mnie tak pociągasz kotek- mruknął
-Przystopuj trochę- odsunęłam się od niego
-Ninuś... ploosę- zrobił maślane oczka
-Nie. Ja chcę trochę odpocząć- pozostałam nieugięta
-Mam sprawić, że zmienisz zdanie?- uśmiechnął się cwano
-Powodzenia napaleńcu- pocałowałam go w policzek i weszłam do pokoju Kendalla.
-Nie będę z nikim gadał- mruknął blondas leżący na łóżku. No przyznam szczerze że bardziej zagraconego pokoju jeszcze nigdy nie widziałam
-Ja nie po to- machnęłam na niego ręką i przystawiłam ucho do drzwi. Z zewnątrz dochodziły ciche jęki. Fuu! Nie chcę wiedzieć co tam się dzieje! Odskoczyłam szybko od drzwi i usiadłam koło Kendalla
-Niech zgadnę... Carlos?- spojrzał na mnie
-Nigdy wcześniej nie widziałam bardziej napalonego człowieka- odydwoje się roześmialiśmy
-Maszyna Pena 2000 nigdy nie traci mocy- zażartował blondyn
-Mogę ci coś powiedzieć?- zaczęłam po chwili milczenia
-Jak to tyczy się twojej...
-Słuchaj i bądź cicho- przerwałam mu- Nie rozumiem Nikity. Jesteś wspaniałym facetem. Miłym, zabawnym, rozsądnym, nie napalonym jak niektórzy w tym domu, utalentowany, czuły, wrażliwy i mogę tak dalej wymieniać a James to zapatrzony w siebie debil i egoista. Ja nie wiem co ona w nim widzi- wygłosiłam swój monolog
-Wow... to było... wow- jąkał się blondyn. Posdniósł się do pozycji siedzącej i spojrzał na mnie tymi jego zielonymi patrzałkami
-To wszystko co myślę na ten temat- wzruszyłam ramionami
-Carlos nie będzie zazdrosny?- spytał
-Niby o co? O to że pomagam przyjacielowi?
-Zawsze może sobie pomyśleć że go zdradzasz- przypomniał mi
-Po co mam go zdradzać skoro jestem z nim w ciąży?
-Ty... co?!- zdziwił się
-Będę mieć z Carlosem dziecko. Powiedzieli mi o tym jak byłam w szpitalu- wyjaśniłam
-To super! A Carlos o tym wie?
-Nikt o tym nie wie z wyjątkiem ciebie- spóściłam głowę
-Jestem zaszczycony- uśmiechnął się
-Boje się... a co jak Carlos nie chce dziecka?
-Na pewno chce! W każdym razie ja bym chciał- pogłaskał mnie po policzku. Nasze twarze były niebezpiecznie blisko siebie i nagle... pocałowaliśmy się. Kendall całował inaczej od Carlosa. W jego pocałunku nie było tyle pożądania i dzikości tylko słodycz i delikatność. Głupio mi się do tego przyznać ale spodobało mi się.
-Przepraszam. Brakuje mi bliskości- pierwszy odsunął się Kendall
-Spokojnie. Rozumiem cię. To zostanie naszą tajemnicą- przytuliłam go mocno. Bardzo lubię Kendalla ale dziecko i Carlos... ja sama nie wiem już co robić!
-Swoją drogą całujesz lepiej od Nikity- zaśmiał się blondyn
-Ej! To moja siostra!- trzepnęłam go w ramię i wyszłam z jego pokoju. Zdziwiło mnie, że nigdzie nie było Carlosa. Znalazłam go w swoim pokoju. Leżał na moim łóżku w samych bokserkach.
-Losek..-jęknęłam
-No proszę!
-Nie. W związku nie chodzi tylko o rozmnażanie. Czasem mam wrażenie że ty jesteś ze mną tyko dlatego że jestem dobra w łóżku- usiadłam koło niego
-To nieprawda. Skoro tak uważasz to przystopuję i pokażę ci że naprawdę cię kocham- chwycił mnie za rękę i spojrzał mi w oczy
-Dobrze. A teraz się ubierz- Latynos posłusznie wykonał moje polecenie po czym razem z Kendallem urządziliśmy sobie maraton filmowy...

czwartek, 1 sierpnia 2013

Rozdział 34 cz.IV

Nie zabijajcie mnie za tamten rozdział! Będzie Happy End!

CARLOS:

-Nie.. to nie może być prawda! Nieee!- potrząsałem martwym ciałem Niny
-Carlos... Carlos...- usłyszałem jej szept. To niemożliwe...- Carlos, skarbie...- znowu to samo. I nagle..















































^^











































... Nagle się obudziłem. Leżałem na jej łóżku w szpitalu a Nina delikatnie mną trząsła. To był tylko zły sen... to był tylko sen! Tak! Tylko głupi sen!
-Nina ty żyjesz!- przytuliłem ją mocno na dowód mych słów
-Taak? A czemu miałabym nie żyć?- zdziwiła się
-Śniło mi się że był tu twój ojciec, dał ci truciznę, ja zadźgałem go nożyczkami, policja a jak wróciłem to umarłaś na moich oczach!- powiedziałem na jednym wdechu
-Wow... dusisz- jęknęła a ja ją póściłem. Wtedy Nina walnęła mnie w łeb.
-Au! Za co to?- rozmasowywałem bolące miejsce
-Sprawdzam czy już nie śpisz- powiedziała spokojnie ale po chwili obydwoje się roześmialiśmy.
-Losek?- dziewczyna zrobiła słodką minkę
-Taaak?- spojrzałem na nią dziwnie
-Daj buziaka- zrobiła dzióbek
-Phahahahah xD już się robi- pocałowałem ją namiętnie. Możliwe, że doszłoby do czegoś więcej gdyby Logan nam nie przeszkodził -,-
-Wow.. widzę że wszystko w porządku- zdziwił się na nasz widok
-Taa... znów jesteśmy razem i żyję!- uśmiechnęła się Nina
-To najważniejsze- Logan póścił jej oczko. Mam być zazdrosny?
-Henderson, jedź do domu. Nie ma sensu abyśmy byli tu obydwoje skoro moja księżniczka się obudziła- zasugerowałem
-Wyganiasz mnie? No wiesz ty co!- Logan udał że ma focha
-Obydwoje stąd jedziecie. Dam sobie radę sama a Carlos musi wziąść prysznic- skrzywiła się dziewczyna. Razem z szatynem zaczęli się ze mnie śmiać.
-No przepraszam że się nie wykąpałem bo byłem zajęty ratowaniem swojego związku!- podniosłem ręce do góry w teatralnym geście
-Nie no tak serio, wypad mi stąd- opanowała się Nina. Pożegnała się z Loganem, dała mi buziaka i wyszliśmy z jej sali. Wsiadając do auta Hendersona dyskretnie się powąchałem. Serio potrzebny mi prysznic :/ Po kilkunastu minutach jazdy weszłem z szatynem do domu.
-Jesteśmy!- krzyknął Logan
-I Nina żyje jakby ktoś się przejmował!- dodałem i jak na zawołanie wszyscy wyszli ze swoich pokoi.