środa, 26 czerwca 2013

Rozdział 28

NINA:
Cała zapłakana stanęłam przed domem Vivienne. Zadzwoniłam do drzwi. Po chwili stanęła w nich zaspana brunetka.
-O jeju... wchodź Nina- zaprosiła mnie do środka- Co się stało?- spytała jak siedziałyśmy już w salonie. Opowiedziałam jej o całym zajściu a ona mnie mocno przytuliła.
-Będzie dobrze. Musicie poważnie porozmawiać i tyle. Jeśli cie kocha to zrozumie- i wtedy zadzwonił mój telefon.
-Odbierz- szepnęła. Zrobiłam co kazała. Nacisnęłam zieloną słuchawkę.
-Halo?- odebrałam drżącym głosem
-Błagam cię nie rozłączaj się- usłyszałam błagalny głos Losa
-.....
-Nikita mi wszystko powiedziała. Przepraszam cię. Źle zrobiłem . Powinienem pomyśleć zanim coś zrobię- rozgadał się
-Jednak padło o kilka słów za dużo- przypomniałam mu
-Wiem... to ze złości... przepraszam kochanie... nie wiem co mnie napadło...
-Naprawdę o mnie tak myślisz?
-Nie! W sumie to można powiedzieć że mówiłem sam o sobie...
-Carlos?
-Tak?
-Co z tym dzieckiem? Ja go nie chce...
-Będę je traktował jak swoje własne- po jego odpowiedzi się rozpłakałam. Vivi przejęła mój telefon a ja zasnęłam na jej kanapie. Obudziłam się w ramionach Carlosa. Ucieszyłam się na kego widok. Leżeliśmy na kanapie w salonie Vivi.
-Hej słońce- przywitał mnie Los
-Heej- ziewnęłam
-To co z nami?- spytał po dłuższej chwili milczenia
-Wróce do ciebie ale zaręczyn narazie nie przyjmuje- westchnęłam
-Dobrze, dziękuję- cmoknął mnie w usta. Wstanęliśmy i zjedliśmy śniadanie zrobione przez Vivi. Zostawiła karteczkę że idzie do pracy. Odpisalam jej że ma potem do nas wpaść. Zabrałam swoje rzeczy i wróciliśmy do naszego domu.
-Ninaaa!- rzuciła się na nas Nikita
-Musze do łazienki- wykręciłam się. Ja tak nie moge... musze usunąć to dziecko...
-Gdzie jest ta DZIWKA?!- usłyszałam głos.... o-oł... wywarzył drzwi i wytargał mnie za włosy i rzucił na podłogę. Zaczął mnie kopać po brzuchu i całym ciele.
-Aaaaaa!- wrzasnęłam gdy poczułam coś w środku brzucha.
-O matko! Ona krwawi z ....- zaczęła Niki.Chłopacy ledwo co odciągnęli go ode mnie. Najgorsze jest to że mama po prostu stała i patrzyła jak ojczym mnie kopie a ja się wykrwawiam. Niki zadzwoniła pod 112. Ojczyma wzięli na komisariat a mnie do szpitala. Na mienscu okazało się że poroniłam...
***
I mamy już 4 rozdział w ciągu dwóch dni! PARTY HARD! WOO HOO! POZDRAWIAMY,
NINA I JUSTINE ;**

wtorek, 25 czerwca 2013

Rozdział 27.

NIKITA:
Chciałam wejść do pokoju Niny. Drzwi były otwarte. Przez malutką szparkę ujrzałam Carlosa rzucającego w nią paczką prezerwatyw... Jak ta chamota tak może! Kiedy wyszedł wkurzony z pokoju pękłam i chciałam mu to wszystko powiedzieć...
-Carlos! Do mojego pokoju i to już, albo inaczej będziesz miał do czynienia z moim atakiem gniewu, a tego nie polecam! - krzyknęłam na całe gardło a Los znalazł się w moim pokoju. Weszłam tam najgłośniej jak się dało i stanęłam tuż przed nim.
-Słucham, co masz mi do powiedzenia o tej dziwce - warknął wkurzony.
-O tej DZIWCE?! A ty z iloma laskami spałeś kiedy byliście ze sobą? Z iloma znalazłeś się w łóżku nachlany podczas jakiejś imprezy?! - jego mina diametralnie się zmieniła i spuścił głowę. Chyba trafiłam w czuły punkt. Nie zwracając na to uwagi ciągnęłam dalej: -A ilu zrobiłeś dziecko co?
-Może przespałem się z kilkoma dziewczynami! Ale wtedy byłem głupi! To Nina mnie zmieniła, a teraz dała mi jeszcze dowód na to, jak bardzo mnie kocha, wiesz? Takie małe odwzajemnienie! - jego oczy zalały się łzami.
-Carlos, nie pomyślałeś, że ona też nie chciała tego dziecka? - spytałam już trochę spokojniej, aby jego mózg zaczął pracować i przypomniał sobie parę faktów.
-To po co spała z jakimś gościem?!
-Nie pamiętasz, jak byłyśmy w szpitalu?! Nie pamiętasz co się przed tym stało? Żadna z nas tego nie chciała, ale WY do tego dopuściliście! Więc w pewnym sensie to jest twoje dziecko! - warknęłam.
-Ja.... muszę ją przeprosić - szepnął i wybiegł z pokoju. Szybko wyszłam za nim. Nina wychodziła ze swojego. Na jego prośby i błagania nie reagowała... Jak zawsze zgrywa niedostępną -.- Wyszła z domu niewzruszona....
-Co ja mogę zrobić? - jęknął latynos.
-Wytrzeźwieć - odpowiedziałam i wróciłam do pokoju uśmiechnięta. Moja mina znów się zmieniła, bo na łóżku siedział Kendall z moim testem...
-Co to?! - popatrzył na mnie spokojnym wzrokiem. Jednak z każdą sekundą kiedy dłużej się mu przyglądałam wyglądał jakby bał się odpowiedzi.
-Test ciążowy - odpowiedziałam.
-Teraz mi mówisz - westchnął spuszczając głowę.  -Wtedy kiedy musieliśmy się pokłócić...
-Kendall, ja go dopiero dzisiaj wykonałam... Widzisz wynik... Miałam takie obawy wcześniej, ale bałam ci się powiedzieć, bo byś mnie zostawił, bo dziecko zniszczyłoby twoją karierę...
-Nigdy bym cię nie zostawił dla jakiś głupich piosenek... Ale powiedz mi jedno SZCZERZE... To dziecko jest moje?
-Ty się jeszcze głupio pytasz bałwanie... Jasne że tak.
-Nikita... ja cię przepraszam za ten tatuaż... ale ja je bardzo lu... - nie dokończył bo zatkałam mu usta pocałunkiem...
-Czyli mi wybaczysz?
-Jasne głuptasie - odpowiedziałam i znów wtopiłam swoje usta w jego... nasze następne chwile były słodką tajemnicą...

***
Ludzie! To już 3 rozdział dzisiaj ;d straaasznie nam się nudzi ;d  Ale mam nadzieję na komcie... ten mi wyszedł kiepsko, ale Niny wam to zrekompensuje :3 
Justine :*

Rozdział 26

Nie wierzcie Justine... to ona pisze lepiej ode mnie!

****

NINA:

Wyszłam z pokoju Niki i poszłam do siebie. Po drodze wpadł na mnie Carlos...
-Nina! Proszę cię daj mi to wszystko wyjaśnić!- padł na kolana i zaczął mi się tulić do nóg.
-Nie- prawie bym się zgodziła ale tym razem mocno przesadził. Nie dam się tak łatwo
-Błagam- miał łzy w oczach
-Nie- z zaszklonymi oczami weszłam do swojego pokoju i trzasnęłam drzwiami. Carlos siedział i jęczał pod moim pokojem do pierwszej w nocy a potem chyba zasnął. Zaczęłam myśleć o ciąży Nikity. W sumie to ja też dawno nie miałam okresu... I jeśli dobrze licze to.... o nie!!! To nie może być prawdą!!! Wyszłam przez okno z pokoju i cała zapłakana pobiegłam do apteki.
-Dwa testy ciążowe proszę- podeszłam do aptekarki. Była to kobieta w sędziwym wieku i wydawała się całkiem miła.
-Proszę. Jakbyś chciała porozmawiać to zadzwoń do mnie- podała mi testy i karteczkę
-Dziękuje- zapłaciłam i wyszłam z apteki. Wytarłam łzy z policzek i wróciłam do domu. Tam spotkała mnie niemiła niespodzianka -,- Carlos leżał na kanapie z pustą butelką wódki w ręce. Ja już nie mam na niego siły. Zauważyłam kawałek opatrunku na jego ręce. To pewnie ten jego nowy tatuaż. Z czystej ciekawości  podwinęłam rękawek jego T-shirtu i oderwałam kawałek plastru. Był to napis. "Namiary" (tak mówi moja pani od religii xD) na jego ulubiony cytat z Biblii. Zrobiło mi się głupio ale i tak byłam na niego zła. Spojrzałam na zegarek- 6:30 am. Weszłam do pokoju Nikity. Już nie spała.
-O jak super- podskoczyła do mnie i chciała zabrać testy ale jej na to nie pozwoliłam
-Jeden jest mój- warknęłam. Poszłyśmy do (osobnych) łazienek i wykonałyśmy test. Wróciłam do pokoju Niki.
-Na raz, dwa, trzy... Pozytywny!- powiedziałyśmy razem. Nie.. to mie może być prawda.... Carlos mnie zabije! Rozpłakałam się.
-Jestem za młoda na matkę! Tak nie może być!- panikowała siostra
-Przynajmniej Kendall jest ojcem- mruknęłam
-Coo?! Chcesz pwiedzieć że zdradziłaś Carlosa?- zdziwiła się
-Nie! Nigdy bym tego nie zrobiła! To dziecko najprawdopodobniej jest....ojczyma.. - znów się rozpłakałam
-Ja poerdole....- wymsknęło się Nikicie
-Nie chce tego dziecka. Co ja mu potem powiem że gdyby nie gwałt to by nie istniało? Carlos mnie zabije jak się o tym dowie- teraz ja spanikowałam
-Ninuś.. już dobrze- pocieszała mnie Niki- Narazie nikomu o tym nie powiemy dobrze?
-Mhm...- mruknęłam. Przytuliłyśmy się i ogarnęłyśmy. Zabrałam swój test i poszłam do siebie. Zostawiłam go na łóżku i poszłam do łazienki się przebrać.
-Idziemy na spacer?- weszła do mnie Niki
-No okej- zabrałam telefon i wyszłyśmy. Miałam dziwne przeczucie że coś się dzisiaj stanie. Przeszłyśmy się do parku.
-Nina! - podbiegła do mnie brunetka
-Vivi! Kochana jak ja cie dawno nie widziałam!- przytuliłam ją mocno.
-Haha xD ja ciebie też. Opowiadajcie co tam u was- usiadłyśmy we trzy na ławce i opowiedziałyśmy jej wszystko od początku aż do teraz
-Ou... no to nie macie za ciekawie :/ -stwierdziła
-Mhm..  mów co u ciebie- uśmiechnęłam się lekko
- No więc mieszkam w LA i pracuje w radju
-Ale fajnie- zachwyciła się Niki
-Nom. Miałam okazje poznać troche Jamesa- zaśmiała się Vivi
-Słyszałam. Chwalił się że cie poznał- przytaknęłam
-Fajnie było ale muszę już zmykać. Paa- Vivienne pożegnała się z nami i poszła. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu. 30 nieodebranych połączeń i 60 SMSów od Carlosa. Niki miała tylko 20 połączeń od Kendalla. Czyli Los coś chciał. Z podłym humorem wróciłyśmy do domu.
-Nina, Nikita! Bogu dzięki nic wam nie jest- otworzył nam Logan. Weszliśmy do salonu gdzie byli pozostali chłopacy. Mieli dziwne miny.
-Powiedz mi ... co to jest?- Carlos spojrzał na mnie i wyciągnął z kieszeni test ciążowy.
-No to chyba wiadome- starałam się zachować spokój
-To twój?- ciągnął dalej
-Mój a co ci do tego- zdenerwowałam się
-Raczej dużo skoro jest pozytywny!- wybuchnął
-Raczej nie skoro NIE jesteś ojcem!- równierz krzyknęłam
-Zdradzasz mnie dziwko jedna?! Przyznaj się że spałaś już z połową Los Angeles a nie udajesz że mnie kochasz!- no teraz to już przesadził
-Skoro tak uważaz to se w dupe wsadź ten pierścionek!- rzuciłam w niego pierścionkiem i z łzami w oczach pobiegłam do swojego pokoju. Nie mam zamiaru słuchać jego dalszych wyzwisk. Ja wiedziałam że tak to się skończy. To wszystko moja wina... Wszyscy się do mnie dobijali ale nawet Niki nie wpóściłam. Nie moge stąd wyjść. Nie spojrze mu już nigdy w oczy. Wyciągnęłam szybko walizke z szafy i zaczęłam się pakować. Nie dam rady mieszkać razem z Nim. Kiedy wszyscy poszli już do siebie wyszłam z pokoju i udałam się do wyjścia.
-Gdzie leziesz? Do swojego kolejnego kochnka?- zatrzymał mnie Carlos
-Skoro tak uważasz...-mruknęłam
-Masz- rzucił we mnie paczką prezerwatyw- Przyda ci się- dodał i poszedł do siebie. Jak ja mogłam... mogę go kochać? Mam nadzieje że Vivi ma jeszcze swój stary numer telefonu.....

****

Mi w przeciwieństwie do Justy wena dopisuje ^^ (a przynajmniej na tym blogu) O nexta męczcie ją xd Pozdrawiam,

Nina Pena xoxoxo

Rozdział 25.

NIKITA:
Obudziłam się. Światło wpadające przez odsłonięte okno strasznie mnie raziło. Delikatnie otworzyłam oczy i spojrzałam na śpiącego jeszcze Kendalla. Czułam się okropnie...
-Dzień dobry - Kendall mruknął mi do ucha, tak że przeszedł mnie przyjemny dreszczyk. Zaczął delikatnie całować moją szyję.
-A tobie jeszcze mało napaleńcu - delikatnie go od siebie odepchnęłam, a ten udał obrażonego. Próbowałam wstać, ale jego silne ręce jeszcze bardziej mnie do niego przybliżyły.
-A żebyś wiedziała, że mi mało - przewróciłam się na bok i próbowałam znów zasnąć. Strasznie źle się czułam.
-Co ci jest? - zapytał blondyn widząc mój stan.
-Źle się czuję - odparłam. Kendall wyszedł z pokoju i tyle go widziałam. Wrócił za 20 minut ze... śniadaniem. Była trochę zdenerwowana, bo ja tu chcę odpocząć, a on mi śniadanie robi -.-
-Kend, nie mam na nic ochoty - przewróciłam się tyłem do blondyna.
-Ale przyniosłem ci tabletki na ból głowy -dodał i wręczył mi ją. Popiłam odrobiną wody i znów położyłam się na łóżku.
-Może włączyć ci film? - zaproponował Kendall. Pokiwałam głową na tak i uruchomił telewizor. Położył się obok mnie i delikatnie objął ramieniem. Oglądaliśmy tak jakąś komedię romantyczną. Nagle do pokoju wpadła Nina.
-Ludzie, James się chyba zakochał! - krzyczała na całe gardło i skakała z radości.
-A co, zazdrosna jesteś? - wywaliłam na nią język.
- No co ty -.- - mruknęła i wyszła z pokoju. Wróciliśmy do oglądania filmu.
Po jego zakończeniu tabletki zaczęły działać i jakoś wstałam z łóżka... 
Ubrałam się w to:
 
I zeszłam na dół do pozostałych. W tym czasie Carlos i Kend się gdzieś zmyli. Logan i James oglądali TV a Nina robiła śniadanie. Pomogłam jej i już po chwili zajadałyśmy się kanapkami z pomidorami. Oczywiście, że jak przyszli Logan i Maslow musieli nam wszystko wpierniczyć -.-. Kiedyś zabiję tych debili gołymi rękami... Ale oprócz tego zastanawiało mnie, gdzie podziali się nasi narzeczeni...
***
-Siostra.... gdzie oni poleźli? - Nina wkurzyła się po dobrych kilku godzinach ich nieobecności i setce nieodebranych telefonów. Kiedy już miałyśmy ich iść szukać, weszli do domu jakby nigdy nic. Śmiali się i na nasz widok momentalnie przestali.
-Aż tak źle wyglądam? - zażartowała Nina.
-Gdzie byliście?!!! - wydarłam się na całe gardło... cholera, myślałam że mnie szlag przy nich trafi.
-My... ten no... - szukał wymówki Kendall.
-Pili - westchnęła Nina obwąchując Carlosa o.O
-To śpią razem na kanapie - dodałam zakładając rękę na rękę.
-Proooooszę, nieeee! - Kendall rzucił mi się do nóg i zaczął błagać... Teraz się wkurzyłam. Kiedy tak leżał na podłodze, odsłoniło mu się lewe ramię..
-Kendall, co to ma być?! - pokazałam na jego ramię, na którym widniał nowy tatuaż.
-My ten no... - podniósł się i próbował się wytłumaczyć.
-Wy ten to?! - wtrąciła się Nina groźnie lustrując wzrokiem Carlosa.
-Mamy nowe tatuaże - mruknął Pena z niezadowoleniem.
-Macie nowe tatuaże, a my nic nie wiemy?! Jeszcze potem idziecie sobie na piwo jakby nigdy nic i nie dajecie znaku życia?! - wkurzyłam się na maksa... Co za debile tu żyją!
-To zasługuje na co najmniej pół roku spania na kanapie a nie jedną noc! - Nina zaczęła krzyczeć jeszcze głośniej niż ja.
-Porozmawiamy sobie w cztery oczy - pociągnęłam Kendalla do jego pokoju i zamknęłam drzwi.
-Wyjaśnienia - warknęłam i odwróciłam od blondyna wzrok.
-No dobrze... planowaliśmy to od dłuższego czasu... nie chcieliśmy, żebyście były złe, więc zrobiliśmy to w tajemnicy, ale się nie udało... Przepraszam - próbował mnie objąć, ale szybko go odepchnęłam i wyszłam z pokoju. Przez całe popołudnie siedziałam z Niną w moim pokoju i rozmawiałyśmy...
-Nina... jedno mogę ci chyba powiedzieć... - zaczęłam, kiedy brakło nam tematu.
-Słucham cię - odłożyła książkę na bok i popatrzyła na mnie.
-Ja... ja... chyba jestem w ciąży - szepnęłam, a z moich oczu popłynęły pojedyncze łzy.
-Czemu tak myślisz? - Usiadła obok mnie, żebyśmy lepiej słyszały nasze szepty.
-Okres mi się spóźnia - odpowiedziałam a ona popatrzyła na mnie zszokowana.
-Pójdę jutro do apteki i kupię ci testy - dodała. Długo tak jeszcze rozmawiałyśmy, aż wreszcie postanowiłyśmy pójść spać... Nina poszła do swojego pokoju. Kendall i Carlos siedzieli u siebie i też ciągle rozmawiali. Położyłam się na swoim łóżku. Kendall nie może się dowiedzieć o dziecku... Przynajmniej teraz. O ile to prawda... Jutro się tego dowiem...

***
Siema ludzie! Jakoś nieudany ten rozdział :( Nie wyszedł mi... Tak mnie naszło z tą ciążą.... wiecie, lubię komplikacje xD 
Wiec nexta napisze Nina. Ten rozdział będzie jak zwykle lepszy niż mój i z tym się muszę pogodzić xD
Justine :*

poniedziałek, 17 czerwca 2013

Rozdział 24.

Can't hold usss! 
No nie, szalejesz normalnie xD
Oj tam oj tam xD

~~*~~*~~

JAMES:

 Cholera! Szlak by to trafił! Dlaczego ja zawsze muszę zakochiwać się w nieodpowiedniej dziewczynie?? Kocham Nikitę ale ten blondas oczywiście musiał się jej oświadczyć, co nie?! Siedziałem w parku na drzewie i rozmyślałem o tym co dalej zrobić. Dlaczego na drzewie? Bo tu nikt mnie nie znajdzie. Zamknąłem oczy i nuciłem sobie "NO IDEA". Gdy otworzyłem oczy naprzeciwko mnie siedziała jakaś dziewczyna. Była calkiem ładna i miała śliczne czekoladowe oczy. Wpatrywała się we mnie uwarznie i najwidoczniej wsłuchiwała w słowa piosenki.
-Vivienne Sage, dla przyjaciół Vivi- uśmiechnęła się- Co tu robisz James?- spytała widząc moje zdziwienie na twarzy
-Siedze- odparłem bez namysłu. Maslow gdzie się podziała twoja pewność siebie???
-To widze. Powiedz co cię dręczy?- nie wiem czemu ale czułem że mogę jej zaufać w 100%
-Zakochałem się w narzeczonej mojego najlepszego przyjaciela- westchnąłem
-Zdarza się. Zobaczysz że ani się obejrzysz a już ktoś zajmie jej miejsce w twoim sercu. Która godzina?- zmieniła nagle temat
-16:40- spojrzałem na zegarek
-Eh ... muszę już lecieć :/ Trzymaj się i powiedz Ninie że ma pozdrowienia od mamusi Viv. Będzie wiedziała o co chodzi- puściła mi oczko i zeskoczyła z drzewa. Vivienne miała rację. Miejsce Niki już ktoś zajął... Po chwili milczenia wróciłem do domu. Państwo Pena robili listę gości na wesele.
-Hej wam
-Heeej Maslow!- przywitała mnie Nina
-Masz pozdrowienia od mamusi
-Od kogo?- zdziwiła się
-Od Vivienne Sage. Mówiła że będziesz wiedzieć o co chodzi- wytłumaczyłem
-Vivi? Jest tutaj? Widziałeś się z nią?!- ucieszyła się
-Wpadłem na nią przez przypadek w parku
-To świetnie! Carlos dopisz ją do listy- rozkazała. Biedny Pena... współczuje mu małżonki xD
-Jakby co to jestem u siebie- powiedziałam i poszedłem do swojego pokoju. Ach... cisza, spokój i moje myśli krążące przy Vivienne...

CARLOS:

Po tym jak James poszedł dokańczaliśmy listę gości.
-Jeszcze tylko Vivi i to będzie wszystko chyba że Kendizzzle jeszcze kogoś dopisze- powiedziała Nina po 2 godzinach pracy
-Powiesz mi kim jest ta Vivienne?- zapytałem Ninę
-To moja przyjaciółka z liceum i ze studiów. Uwielbiałam tą szaloną dziewczynę ale niestety musiała się przeprowadzić do Los Angeles i nasz kontakt się urwał. Fajnie że James ją znalazł ^^ może przestanie przystawiać się do Nikity- paplała. Zamknąłem jej usta pocałunkiem
-Masz dzisiaj jakieś ADHD czy co?- zaśmiałem się
-Poprostu jestem podekscytowana ślubem ^^
-Mhmmm- jeździłem nosem po jej szyi. Zaczęła mruczeć i aż Kubuś przybiegł sprawdzić co się dzieje. Zaczęliśmy się całować i obijając się o ściany dotarliśmy do naszej sypialni. Chyba Niki i Kend wcześniej wpadli na ten pomysł o czym świadczyły dziwje odgłosy xD
-Oj ty napaleńcu jeden- zaśmiała się Nina
-Ale za to twój napaleniec- wyszczerzyłem się i pozbyłem się naszych ubrań. . .

Zmęczeni zasnęliśmy wtuleni w siebie.

NINA:

Obudziłam się w środku nocy. Carlosa nie było obok mnie. Założyłam jego koszulkę i zeszłam na dół. Zauważyłam Latynosa na tarasie. Bawił się telefonem. Podeszłam do niego po cichutku. Przytuliłam go od tyłu i pocałowałam w kark (a raczej zrobiłam mu tam malinkę xD) . Staliśmy tak chwilę aż Carlos obrócił mnie do siebie przodem. Spojrzał mi w oczy i wyszeptał dwa proste ale pełne uczuć słowa: KOCHAM CIĘ
-Co się stało?- zmartwiłam się. Wyraz jego twarzy nie był zadowalający.
-Nie umiem zapomnieć o Sam..- westchnął. Wiem że to dla niego nadal trudny temat. 
-Spokojnie. Nie martw się. Teraz masz mnie i ja ci pomogę przez to przejść- wtuliłam się w niego mocniej
-Dziękuję- pocałował mnie w czoło. Wróciliśmy do środka i na nowo zasnęliśmy...


*** 

I oto rozdzialik ^^ Krótki ale mi się wyjątkowo podoba ^^ Następny napisze wam przewspaniała JUSTINE!!!! Pozdrawiam,

Nina Pena xoxoxo

niedziela, 16 czerwca 2013

Rozdział 23.

Feels like confetti falling... Kocham tą piosenkę! Och yeach yeach... it's like a celebration  .... xD

~~*~~*~~
Siemka to ja - Justine! ^^ Witam was na kolejnym rozdziale w moim wykonaniu na poziome przedszkola, ale co tam... Nina widać ma głupawkę, ja za to ciągle słucham Na Na Na ! <3Aha, i pies Nikity nazywa się Nessie.

~~*~~*~~
*Z punktu widzenia Nikity*

 Stałyśmy tak z Niną podjarane przez 20 minut, aż wreszcie ktoś się wyłonił i nas ogarnął. 
-Co wam jest? - zapytał James. 
-James, nie chcę ci przeszkadzać, ale mój pies właśnie obsikuje ci nogę - wskazałam na mojego psiaka. Zaczęłyśmy się z Niną śmiać. Postanowiłam wyjść z moim pieskiem na spacer. Nina też chciała, więc włożyła Kubusia do koszyczka, a ja zaczepiłam Nessie smycz. O dziwo piesek umiał wzorowo. Szłyśmy przez park. Było pięknie i zielono. Najpiękniejsze wakacje na świecie.! Niedługo skończy się lipiec, dokładnie za tydzień, potem zacznie się sierpień. 
-Ej... słuchasz mnie? - Nina walnęła mnie w bok budząc z moich przemyśleń. 
-Eee... możesz powtórzyć?
-Mówię, że zrobimy podwójny ślub - odpowiedziała - za miesiąc. 
-A kogo masz zamiar zaprosić?
-Przede wszystkim mamę, tatę, ciotki, wujków... przyjaciół ze studiów.
-A ojczyma? - palnęłam.
-Podejrzewam, że jak mama załatwiła mu wyjście z więzienia, to się z nią pojawi - westchnęła. Przez całą drogę powrotną rozmawiałyśmy o naszych planach, sukniach, welonach, druhnach... to był największy problem. Tu, w Los Angeles nie bardzo mamy kogo poprosić. Ewentualnie ściągniemy kogoś z Denver (miasto, gdzie przeprowadziłyśmy się z Polski). 
-Siemka! - powitałyśmy chłopaków zalegających na kanapie. 
-WoW... co to macie na palcach? - zapytał Logan wlepiając wzrok w nasze dłonie. 
-Oświadczyłem się - Kendall i Carlos jednocześnie powiedzieli i na ich twarzach pojawiły się wielkie banany. 
-Eee... moment - zaczął James- przecież wy ZERWALIŚCIE.
-Ale wróciliśmy do siebie - Kendall przewrócił oczami.  
-Fuck - mruknął i oparł się o kanapę. Chłopcy nas wygonili do sklepu po suknie ślubne -.- 
Długo przebierałyśmy między przeróżnymi sukniami, ale ostatecznie wybrałam taką:
A Nina taką:
 Kochanie Syrena Sąd Pociąg Szyfon Nowoczesny Suknia Ślubna 2012


Zmęczone wróciłyśmy do domu. Oglądałyśmy jeszcze z chłopakami TV, a potem poszłyśmy spać .

~~*~~*~~
Siemka ludzie! Dzisiaj mamy jakże piękny dzień.. dobra, u mnie jest 30 stopni i ciągle skakam na trampolinie ^^ Moja mama twierdzi, że będę udar miała xD

A więc móóóóódlmy sięęę! O rozdział do Niny xD
Justine :**

środa, 12 czerwca 2013

Rozdział 22

Justine nie chce pisać rozdziałów to ja napisze xD a co tam! No to zapraszam:

NINA:
Nikita z Kendallem poszli do ogrodu a ja usiadłam Carlosowi na kolanach.
-Nudzi mi się- stwierdziłam
-Chyba mam na to sposób- mruknął i mnie pocałował. Jakoś tak się dziwnie złożyło, że nie umieliśmy się od siebie oderwać xD Po jakiś...3...minutach? Niee.... A może godzinach? O! Chyba tak. W końcu się od siebie odkleiliśmy.
-O 15 przed domem- powiedział Los i gdzieś pobiegł. Była 14:00. Ubrałam jakąś sukienkę i wyszłam przed dom. Stał tam Latynos w garniturze, z bukietem hortensji (moje ulubione kwiaty) w ręce.

 (moja sukienka)

Zdziwiło mnie to trochę...
-Pięknie wyglądasz- wręczył mi kwiaty
-Dziękuję-zarumieniłam się. Chwycił mnie za rękę i ruszyliśmy w kierunku plaży. Na piasku leżał kocyk, a na kocyku była przygotowana kolacje dla dwojga.
-Zrobiłeś to wszystko w godzinę?- byłam pełna podziwu
-Dla ciebie wszystko- pocałował mnie w policzek i usiedliśmy. W koszu piknikowym było pełno owoców, czekolada i bita śmietana. Karmiliśmy się nawzajem ^^ Nagle Carlos wyjął z kieszeni jakieś pudełeczko i uklęknął przede mną.
-Ninuś.... Kocham cię najbardziej na świecie. Już od naszego pierwszego spotkania wiedziałem że to ty jesteś tą jedyną. Uwielbiam twój charakter, poczucie humoru, odwagę i nawet jeśli czasem przesadzasz z agresją to i tak wiem, że tam w środku ciebie siedzi wrażliwa osóbka. Zakochałem się w twoim uśmiechu, ślicznie pachnących włosach i zabawnym nosku. Chcę abyś była moja już na zawsze. Ninuś, czy wyjdziesz za mnie?- spojrzał mi w oczy i otworzył pudełko. W jego czekoladowych tęczówkach świeciły wesołe iskierki. Chłonęłam każde jego słowo. Nigdy nie słyszałam aby powiedział tyle pięknych słów, jedno po drugim, bez żadnego zająknięcia. Jemu naprawdę na mnie zależy. Niecierpliwie wyczekiwał mojej odpowiedzi. Wzięłam głęboki wdech i powiedziałam powoli i wyraźnie:
-Oczywiście, że tak!- Latynos założył mi pierścionek i mocno mnie przytulił.

-Jest przepiękny- uśmiechnęłam się oglądając dokładnie pierścionek.
-Ty jesteś piękniejsza- rzekł i mnie pocałował. Kocham tego wariata <3
-Wracamy do domu?- spytał
-Z chęcią. Ale powiemy reszcie później ok... Albo niech sami się domyślą ;)
-Jak sobie życzysz- chwycił mnie za rękę i wtuleni w siebie wróciliśmy do domku. Chłopacy siedzieli w salonie i oglądali jakiś tam mecz. Przebraliśmy się i do nich dołączyliśmy. Niki i Kendall też już tam siedzieli.
-Siostra.. bo tak się zastanawiam... Jak wy się właściwie poznaliście?- spytała Niki patrząc na mnie i Carlosa.
-To było tak...

***
Ojczym znowu zrobił nam awanturę w domu, że my niby tylko w telefonach grzebiemy... Jak ja bym mu z chęcią przywaliła w ten krzywy ryj to by się mu może nos wyprostował -,- Zmęczona słuchaniem jego wrzasków wybiegłam z domu. Wiem że zostawiłam Niki samą z tym brutalem ale muszę trochę ochłonąć bo by mnie zamkli do poprawczaka... Szłam tak rozmyślając o dalszym życiu aż zauważyłam chłopaka siedzącego na moście. Wyglądał na smutnego i przybitego. Może jak mu pomogę to przestanę myśleć o ojczymie? Warto spróbować. Podeszłam ostrożnie i usiadłam koło niego. Usłuszałam ciche szlochanie... On... Płakał... -Nie skacz- powiedziałam cicho. On nawet na mnie nie spojrzał. -Nie mam innego wyboru- mruknął -Zawsze jest wybór. Mów co cię gnębi- wpatrywałam się w wodę pod nami. Siedział cicho ale ja czekałam cierpliwie. Wiedziałam że potrzebuje trochę czasu. -Sam... Ona... Przyłapałem ją na zdradzie. Pieprzyła się z moim własnym bratem w moim łóżku... Ja ją kochałem- powiedział w końcu -Taka zdzira na ciebie nie zasługuje. I nie wiń brata bo potem będziesz tego żałować. Dam się pociąć na kawałki że to ona go omamiła. Pewnie wcale cię nie kochała tylko wykożystywała cię jako bankomat- westchnęłam -To boli...- w końcu na mnie spojrzał. Jego wzrok był dla mnie nie do zniesienia... Przepełniony złością, smutkiem, poczuciem winy, żalem i bólem. Naprawdę ją kochał albo poprostu nie umie przyznać się do własnego błędu. -I będzie boleć. Każde rozstania takie są- westchnęłam-Ale ty w niczym nie zawiniłeś. To tylko i wyłącznie wina tej suki- dodałam a w jego oczach pojawiła się ulga -Skaczesz?- spytałam po chwili -N-nie... Nie teraz. Dopiero co cię poznałem i nie chcę tak kończyć naszej znajomości- próbował się uśmiechnąć -Nina- wyciągnęłam do niego rękę którą ostrożnie chwycił -Carlos. Dzięki. Teraz już mi lepiej -Jutro całkowicie o niej zapomnisz- uśmiechnęłam się -Nawet dzisiaj- szepnął i mnie pocałował. Strasznie się zdziwiłam. Nie wiedziałam co mam robić. -Przepraszam- spóścił głowę -Przyjaciele?-zaproponowałam -Przyjaciele- uśmiechnął się. Miał przepiękny uśmiech. W ogóle był strasznie słodki i całkiem przystojny. Pogadaliśmy jeszcze trochę i wymieniliśmy się numerami. Carlos pracował wtedy w naszej szkole. Prowadził zajęcia dodatkowe z fotografii i siatkówki. Od razu się na nie zapisałam. Świetnie się dogadywaliśmy i po tygodniu zostaliśmy parą... *** -I ty mi nigdy o tym nie powiedziałaś???- zezłościła się Niki -Jakoś nie było okazji...- westchnęłam -Carlos a co jest teraz z tą Sam?- spytał Logan -Z tego co wiem to Samantha jest teraz aktorką i nadal wykożystuje innych do swoich celów- mruknął. Wiem że mimo wszystko to są dla niego bolesne wspomnienia. -W porządku?- spytałam dla pewności -Tak kochanie- pocałował mnie i momentalnie jego czekoladowe oczka rozbłysły. -Miauu- usłyszałam -Kubuś!- poderwałam się gwałtownie zwalając Carlosa z kanapy xD Pobiegłam do kuchni i nakarmiłam kociaka =^.^= Rudy był z tego powodu bardzo zadowolony. Po chwili do kuchni przyszła Niki i również nakarmiła swojego psa. Spojrzałyśmy na swoje ręce, potem w swoje oczy i jednocześnie krzyknęłyśmy: -OŚWIADCZYŁ CI SIĘ!!!- no to teraz się dopiero zacznie... *** Justne jak widać ma lenia i nie chce pisać a ja idę z rozdziałami jak burza! Ale nie bójcie się już ja ją zmotywuje... I jak wam się podobają podwójne zaręczyny? BARDZO PROSIMY O KOMENTARZE !!! To dla nas naprawdę ważne. Pozdrawiam, Nina "Rusher" Pena xoxoxo

wtorek, 11 czerwca 2013

Rozdział 21

Nina:Znowu ci pomagam Justa ;*
Justa: Właśnie widzę jak ci się nudzi xD
Nina: Nawet nie wiesz jak bardzo xd Powiedz co i jak to napisze rozdział za cb :D
Justa: Hah, chciałabyś :P Napiszę pewną kłótnię xD Czyli coś w stylu : ,,ja, mój brat, i Mysiu Pysiu na trampolinie" xD
Nina: jaki Mysiu Pysiu???? O.o
Justa : Mysiu Pysiu to taka mała piłeczka, na którą nakleiłam zdj. BTR i teraz Mysiu Pysiu mieszka w karmniku xD
Nina: Aha... (DZIWACZKA Z NIEJ) xD
Justine: Głupawkę miałam nooo! Ale kocham Mysia Pysia! Teraz nakarmić dziecko moje idę... Mysiu Pysiu nadchodzę! xD
Nina: Ma ktoś numer do psychiatryka???
Justine: Ja mam! xD Zaraz ci dam xD Już tam byłam i powiedzieli że ok ze mną xD
Nina: Napewno??? Coś ci nie wierzę...
Justa: Oj Nina... jeszcze dużo nie wiesz ;) to wyjaśnij, dlaczego mam średnią 5,5? (serio!)
Nina: Ja mam średnią 5.07 a w podstawówce miałam 5.64 :P
Justa: 5.64? Kuuuujon! :P
Nina: Sama kujon jesteś!!! :P
Justa: Nie bo ty! :P
~~~*~~*~~~
A więc jak widzicie ludzie macie większy fragment rozmowy mojej i Niny xD Teraz dam wam rozdział... :)
***
Strasznie nam się  nudziło kiedy Logan ogłosił, że jedziemy na Hawaje...
-Mam dla ciebie niespodziankę - szepnął mi na ucho Kendall i wyprowadził z domu. Stanęliśmy w ogrodzie, gdzie stała... wielka trampolina!
-Trampolina! - krzyknęłam i weszłam do środka.  Po chwili dołączył do mnie Kendall i skakaliśmy razem.
-Może zagramy? - wyciągnął małą piłkę i graliśmy w nożną. Bramki były od jednego słupka do drugiego na przeciwko siebie.... mecz zakończył się wynikiem 65 : 57 dla mnie.
-Moje dziecko! - przytuliłam do siebie piłeczkę.
-What? - Kendall zrobił minę jakby zobaczył ducha.
-Nazwę go Mysiu Pysiu - przytuliłam do siebie tą piłeczkę.
-Nie będzie twój! To moja piłka! -  Kendall próbował mi ją wyrwać.
-To moje dziecko! Nie oddam ci go! Idę wykąpać Mysia Pysia ;3 - wyszłam z trampoliny i podeszłam do wiadra z deszczówką. Wykąpałam Mysia Pysia i owinęłam go w starą koszulkę Logana xd i włożyłam do karmnika xD

Znudziło mi się skakanie z Kendallem na trampolinie więc wróciłam do domu. W salonie Nina obściskiwała się z Carlosem.
-Fuu... musicie to robić tutaj? :P -zapytałam zakrywając się Kendallem żeby na nich nie patrzeć xD Weszłam do kuchni i postanowiłam nalać sobie picia. Ktoś objął mnie od tyłu i przekręcił twarzą do siebie. O dziwo to nie był Kendall tylko James.
-Wiesz, skoro  ty i Kendall skończyliście ze sobą, to może dasz mi szansę? - mruknął mi do ucha.
Szybko od niego uciekłam do pokoju Kendalla. Dopiero wtedy zrozumiałam, że muszę mu powiedzieć o czymś co ukrywam od kilku dni...
-Kendall, możemy pogadać? - zapytałam, i dopiero teraz na niego spojrzałam. Miał ubrany na sobie garnitur i chyba się gdzieś się szykował.
-Przyjdź za godzinę  do tej restauracji - podał mi karteczkę z adresem i nazwą. Kiwnęłam głową nie bardzo wiedząc o co chodzi.

Postanowiłam się szybko przebrać i być gotową.Zeszłam na dół gdzie oglądali TV Nina, Carlos, James, Logan. Poinformowałam ich że wychodzę i ruszyłam w stronę restauracji. Kendall już tam czekał z bukietem czerwonych róż. zaskoczyłam się. Zaprowadził mnie do stolika. Było tam pięknie... i romantycznie. Chłopak szybko przede mną klęknął i wyciągnął małe, czerwone pudełeczko.

-Nikita, ja wiem, że mało się znamy, ale wiem, że jesteś tą jedyną... Wyjdziesz za mnie?
-Tak! - odpowiedziałam i rzuciłam mu się na szyję.

~~*~~*~~
I jak rozdział? Jak widzicie Nina mnie popędzała i to bardzo.. ja z nią nie wytrzymam dłużej ;d Poza tym chcę wam podziękować, ponieważ na blogu będzie niedługo 2 000 wyświetleń! <3 I znajduje się tu dokładnie 50 komentarzy <3

Justine :**

piątek, 7 czerwca 2013

Rozdział 20.

No ludzie! To już 20 rozdział! Woo Hoo! I akurat impreza w rozdziale i... Jak to powiedziała Justine "pornos" w klubie ^^ To jest niewątpliwie najbardziej zboczony rozdział jaki kiedykolwiek napisałam xD
***
NINA:
Spałam sobie spokojnie w na szpitalnym łóżku i tu nagle BUM! Budzę się w jakiejś cienżarówce! Przede mną stał Logan. Dał mi sukienke i jakieś kartki. Były to wypisy ze szpitala- mój i Carlosa. Logan kazał mi się przebrać. Zrobiłam to i stanęliśmy. Byliśmy pod klubem i po chwili przywieźli resztę. Kendall wypchnął na środek mnie, Niki i Jamesa i zaczął śpiewać z Logim i Losem "Sto lat!''. No tak xD Mamy dzisiaj urodziny xD Weszliśmy do środka a tam pełno ludzi! Wszyscy mieli dla nas prezenty ^^ Niki dostała od Kendalla pieska <3 Słodkiego szczeniaczka rasy Lessie. Był śliczny *0*
-Ninuś- podszedł do mnie Carlos
-Tak skarbie?- odwróciłam się w jego stronę
-Wszystkiego najlepszego. Mam nadzieję że prezent ci się spodoba- pocałował mnie
-Jak to jest ten prezent to ja chce więcej- zrobiłam smutną minkę
-Haha xD Nieee... To nie to ale podoba mi się twoja myśl... Może ją później wykorzystamy ^^
-Los!- zmroziłam go wzrokiem- Ty napaleńcu jeden -,-
-Oj tam oj tam... Proszę- podał mi .... Miałczące...? Pudełko. Otworzyłam je a w środku był słodziutki mały rudo-biały kociak <3
-Aaaa! Dziękuję! Dziękuję! Kocham kotki =^.^=
-Zauważyłem- pocałowałam go w ramach podziękowań a on zjechał ręką pod moją sukienkę
-Carlos!- trzepnęłam go w rękę- Co ty taki niewyżyty jesteś?!- zaśmiałam się
-Mam swoje powody ^^ Nie na codzień chodzisz w sukience i to jeszcze takiej- szepnął mi do ucha a mnie przeszły przyjemne dreszcze.
-Przestań- pociągnęłam go za rękę na parkiet gdzie wszyscy już tańczyli.
-Jak go nazwiesz?- spytał Latynos spoglądając na kotka
-Hymm... Skoro to on... To może... Roberto?
-Roberto... Brzmi znajomo xD Ale może być ^^
-Albo wiem! Będzie Kubuś Roberto Pena <3 Co ty na to?
-Świetnie! No Kuba! Witamy w rodzinie Pena!- pogłaskał kotka po główce.
***
-Obiecasz mi coś?- zamruczał mi do ucha Carlos po paru przetańczonych piosenkach
-Co?
-Zrobimy TO dzisiaj... Znaczu jutro rano bo niedługo północ xd
-Haha xD Ty naprawdę jesteś napaleńcem ;d Ale skoro nalegasz...- pocałowałam go na potwoerdzenie moich słów. Zrobiliśmy sobie przerwę od tańca i usiedliśmy przy barze koło reszty BTRu i Niki. Moja siostra i blondyn  byli już nieźle pijani i obściskiwali się w kącie kanapy. Logan wyrwał jakąś blondynkę i poszli do łazienki się "gwałcić" xd A James pił wódkę prosto z butelki w towarzystwie psa Niki i Kubusia. Biedak... Musi się czuć samotny.
-My nie możemy pić- zwróciłam się do Carlosa który zabierał się za drinka
-Czemu?- zdziwił się
-Zaledwie pare godzin temu wyszedłeś ze szpitala głąbie -,-
-Głąbie? Ja ci dam tak do mnie mówić!- zezłościł się i wpił w moje wargi. Całe nasze towarzystwo już się nachlało więc postanowiliśmy zabrać ich do domu.
-Carlos zostaw. Nie możesz dźwigać- westchnęłam widząc jak Latynos bierze na barana Jamesa.
-Niby czemu?
-Dopiero co ci wczoraj szwy wyciągnęli -,-
-Tobie też! To jak niby mamy ich dotaszczyć do samochodu?- zezłościł się
-Hym... Chyba mam pomysł...
***
-Serio??? To ma być ten twój pomysł???
-A masz lepszy?- wywaliłam mu język
-No nie...- zabrałam taczkę z zaplecza baru (nie wiem skąd się tam wzięła) i zbieraliśmy po kolei przyjaciół. Pierwszo nieprzytomnego Jamesa. Następnie udaliśmy się w stronę łazienek. Ja weszłam do damskiej a Los do męskiej. To co tam zastałam było ca najmniej dziwne o.O Z jednej z kabin wyszli Kendall i Nikita (w ciuchach). Pomogłam im się doczłapać do taczki ;d W tym samym momencie z męskiej toalety wyszedł Carlos i na wpół nagi Logan o.O Wrzuciliśmy wszystkich na tą taczkę i zawieźliśmy do naszego auta. Carlos kierował i dojechaliśmy do domu w niecałe 10 min. Zostawiliśmy ich w garażu. Aby zwierzaki zabrałam do domu xD Szczeniaczek Niki został na kanapie w salonie a Kubuś zasnął u mnie w pokoju na łóżku. Poszłam szybciutko do łazienki się wykąpać i przebrać w piżamę. Nie miałam odwagi spojrzeć w lustro. Moje ciało nadal pokrywało mnóstwo blizn. Weszłam do pokoju i ktoś mocno mnie przytulił od tyłu.
-Caaarlooosss- zajęczałam- Nie mam już dzisiaj na nic siły....- położyłam się na łóżku koło Kubusia
-Nina! Obiecałaś!- strzelił focha
-Ale to było zanim musieliśmy wszystkich wrzucić do auta... Chce SPAĆ- zamknęłam oczy
-Dobra... Ale żeby jutro nie było że nie uprzedzałem- położył się obok mnie i zasnęliśmy. Miałam dość... nietypową.... pobudkę. Ktoś zaczął całować mnie po szyi.
-Teraz już NIE jesteś zmęczona?- szepnął mi do ucha
-Teraz już nie -pocałowałam go. Po chwili wszystkie nasze rzeczy (razem z Kubusiem xD) wylądowały na podłodze. I chyba wiadomo co było dalej...
***
NIKITA:
Obudziłam się... w dość dziwnym miejscu O.o a mianowicie... leżałam w garażu, w taczkach na Kendallu, Jamesie i Loganie... A do tego nic nie pamiętam... Nagle mnie oświeciło... Pamiętałam co się działo tamtego wieczoru. Pamiętam, że... całowałam się z Kendallem.. Fuu... na samą myśl o tym... Blee.. Ale jednak... czułam pewną satysfakcję. Zeskoczyłam z tych taczek i weszłam do domu... Na kanapie leżał mój piesek ;3 tak słodko wyglądał... a właściwie wyglądała ;3
-Jak cię nazwać... - mruknęłam sama do siebie. Piesek zeskoczył na podłogę i zaczął głośno wyć. Chciał na spacer -.- Założyłam jej smycz i wyszłam. Po 15 minutach wróciłam i usłyszałam pewne dźwięki z góry... Carlos to jednak napaleniec xD W kuchni już rządziła pozostała część zespołu... Usiłowali zrobić śniadanie...wreszcie coś zrobili ... Zjedliśmy w ciszy. Cały czas patrzyłam na Kendalla, który wyglądał jakby spał na śmietniku xD Miałam ochotę go wycałować...
-Kendall, możemy pogadać? - zapytałam odkładając talerz do zlewu.
-Jasne - odpowiedział i weszliśmy do mojego pokoju.
-Nikt ma się o tym nie dowiedzieć - szepnęłam mu na ucho.
- O czym? - zapytał zdezorientowany. Szybko go pocałowałam...  Chłopak popatrzył na mnie zaskoczony i potem znów się pocałowaliśmy.
-To nasza słodka tajemnica - powiedziałam.
-Dlaczego ?
-Honor! - odpowiedziałam i wyszłam z pokoju. Wtedy z pokoju Carlosa wyszła szczęśliwa Nina.
-Oj, siostra :) - westchnęłam i klepnęłam ją delikatnie w plecy.  Zeszłyśmy razem na dół i zasiadłyśmy z chłopakami przed TV.
-Eee... - Logan wstał - chciałem coś ogłosić - zaczęliśmy się przysłuchiwać
-Jesteś w ciąży!- wypalił James
-Niee
-Masz dziewczyne?- strzelała Nina
-Nie przerywajcie mu- uciszyłam ich
- A więc... jedziemy na wakacje, na Hawaje... - dodał a my krzyknęliśmy głośno Woo Hoo!

~~*~~*~~
A więc macie tu rozdział ;) od momentu z perspektywy Nikity piszę ja ;3 (Justine) . A teraz macie tu rozdział... tak mi się uwidziało i napisałyśmy go razem :) Pewnie następny napiszę sama... xD

to do zobaczenia...

PS PROSIMY O KOMENTARZE!

***

Joł! Tu ja ludzie! Głupawka mi jeszcze nie minęła ;d Aleeee... Hawaje !!!! Ja ce na Maui!!! *0*
Pozdrawiam, Nina ;**

środa, 5 czerwca 2013

Rozdział 19.

Pomagam ci Justine xD Początek rozdziału już masz xd
~~*~~*~~
A więc moi drodzy wyżej macie fragment rozmowy mojej i Niny... chcę wam zaprezentować jak ona mnie popędza :d ledwo co napisała rozdział i już mój zaczyna :/
~~*~~*~~
NIKITA:
-To co, wybaczysz mu? - zapytała Nina. Popatrzyłam na Kendalla. Kiedy widziałam tę jego smutną twarz moje serce pękało na tysiąc kawałków... Widziałam jak cierpi, jaki to dla niego ból... Chciałam już powiedzieć ,,wybaczę", ale to wszystko powróciło... ten okropny dzień i znów nie miałam zamiaru nic do niego powiedzieć.
-Nie - odpowiedziałam bez uczuć.
-Jesteś bardziej uparta od osła - westchnęła przewracając oczami. -Ale... - zrobiła chytrą minę. - Zapomniałaś kto tu jest starszy?
-Weź mi nie przypominaj! - założyłam rękę na rękę. -Te durne 8 minut to nie jest wielka różnica!
-Ale jednak... - westchnęła. - Ponieważ jestem starsza, a starszego rodzeństwa się słucha. - powiedziała i śmiesznie poruszyła brwiami. Ja w odpowiedzi przewróciłam oczami i zakryłam się kołdrą szpitalną.
-A tak w ogóle kiedy macie urodziny? - zapytał Carlos.
-16 lipca - odpowiedziała Nina.
-O fuck - bąknął James. - To już za.... 4 dni?
-Zajebiście.... urodziny w szpitalu - mruknęłam nie wynurzając się spod kołdry.
-A właśnie, że nie - uśmiechnął się Kendall - ty możesz stąd wyjść - pokazał mi wypis. - Wracasz z nami.
-O ja piernicze... Nina nie zostawiaj mnie! - krzyknęłam na całe gardło kiedy ci debile wynosili mnie z sali O.o Wrzucili mnie do samochodu O.o Tylko Nina i Carlos zostali w szpitalu.  Po powrocie do domu położyłam się na kanapie w salonie.
-Kendall, pomasuj mi stopy -zawołałam blondyna który siedział w kuchni.
-Jasne - odpowiedział.
-James, pomasuj mi plecy - przyciągnęłam za nogę szatyna.
-Jasne - wzruszył ramionami.
-Ja mam gorzej! - oburzył się Schmidt.
-Jak starasz się o względy u damy to się nie odzywaj! - odpowiedziałam. Wreszcie się odprężyłam...

I too jaak się odprężyła xD
Nina nie wcinaj mi się tu no!


****4 dni później****
Spałam sobie smacznie w pokoju gdy nagle ktoś mi wszedł i zaczął wyć ,, sto lat".
-Henderson!!! - krzyknęłam na całe gardło i pokazałam mu środkowy palec.Wyszedł z trzaskiem... nie mogłam dalej zasnąć więc podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej ubrania. Podreptałam na dół a dom pusty o.O Weszłam do kuchni i otworzyłam lodówkę. Było po niej widać, że chłopcy bawili się w wojnę na jedzenie... Ale wisiała na niej karteczka ,,Hej Nikita, my jedziemy.... gdzieś xD James jest.... gdzieś... i wrócimy... a sam nie wiem.. xD
Kendall"

Te czuby jak zwykle mnie zostawiły -.- Tak mi się cholernie nudziło, więc poszłam pieszo do szpitala. To było zaledwie kilka ulic stąd.Weszłam na oddział i do sali.. a tam szok - nie ma Niny!
-Carlos co z nią? - usiadłam obok niego na łóżku.
-Nie wiem.... - szepnął - jak się obudziłem to jej nie było... - dodał . Siedziałam zmartwiona z Losem w szpitalu gdy nagle wpadli Logan i Kendall i mnie wynieśli... wsadzili do samochodu i pojechaliśmy w dziwne miejsce.  Kazali mi się ubrać w jakąś sukienkę i znów gdzieś zawieźli... pod klub. Staliśmy tam zdezorientowani na środku z Niną i Jamesem gdy wszyscy krzyknęli ,,sto lat!"...

~~*~~*~~
I jak wam się podoba rozdział? Nina napisze nowy i lepszy, chyba że wymyśli pornosa w klubie ;d
Aha, to jest rozdział, przy którym Nina bardzo mnie popędzała, więc jest jaki jest, z resztą tam macie dowody ;d
To do zobaczenia :**
Justine

sobota, 1 czerwca 2013

Rozdział 18.

No ludzie... Postanowiłam iść za myślą Justine i dramaciki ciąg dalszy ^^

~~~*~~~

NINA:

Obudziłam się w bardzo jasnym pomieszczeniu. Gdy moje oczy przywykły do światła zorientowałam się że to szpital... Czyli nie umarłam.... Szkoda....
-Nina?- usłyszałam znajomy głos. Nie miałam ochoty z nikim teraz rozmawiać.
-Doktorze!- zawołał James
-Obudziła się. To dobrze ale nadal nie wiemy co z nią jest- usłyszałam niski, męski głos.
-A co z Carlosem?- dopytywał się Logan. Ca-Carlos? To on jeszcze żyje? Ja-ja myślałam....
-Jego stan jest stabilny. Niestety do póki się nie obudzi ma jedynie 25% szans na przeżycie- zmartwiło mnie to bardzo... Gdybym tylko mogła to oddałabym za niego życie...
-Niki a gdzie jest Kendall?- spytał James. Dobrze że moja siostra jest cała i zdrowa.
-Nie obchodzi mnie to. Jak tylko mnie stąd wypiszą jadę z tatą do Polski i tam będę studiować. A z Kendallem koniec- westchnęła
-Że co?! Nie masz prawa mnie tu zostawiać samej!!- wybuchnęłam
-Nina?- przeraziła się moja bliźniaczka
-Zostawcie mnie wszyscy w spokoju!- wyrwałam sobie wszystkie dziwne kabelki i wybiegłam ze szpitala. Było to trudne gdyż bandaże krępowały mi ruchy. Moje bose stopy dotknęły świeżej trawy i poczułam się wolna. Nagle do mnie dotarło że mam po co żyć. Zauważyłam na ławce w szpitalnym ogrodzie znajomą blond czuprynę. Usiadłam obok niego
-Nie powinnaś umierać na szpitalnym łożu?- próbował zażartować ale mu nie wyszło.
-Zamknij się i gadaj co spierniczyłeś tym razem- warknęłam. Prawda, nie za dobrze się czułam ale nie wrócę już do środka.
-Niki uważa że ja ją zawiodłem a ja się obwiniam że pojechałem wtedy do studia. Obiecałem jej że przy mnie będzie bezpieczna a tu takie coś. Próbowałem ją przeprosić ale ona ze mną zerwała i teraz chce wyjechać na drugi koniec świata- posmutniał
-Eh..  Uparty osioł z tej mojej siostry... Pomogę ci- westchnęłam
-Dzięki. Prawdziwa z ciebie przyjaciółka- przytulił mnie
-Bez tych czułości- odepchnęłam go- Nadal mam dziwne uczucie gdy ktoś mnie dotyka
-Nina!!! Ty idiotko wracaj tu zanim któryś z lekarzy cię zobaczy!!!- darła się Niki z okna
-Nie wejdę do środka zanim nie wròcisz do Kendalla!!!- odpowiedziałam stanowczo
-Nie rób scen i wracaj zanim sobie zaszkodzisz!- Nikita nie ustępowała
-Nie. Wybacz mu to wróce!- rozsiadłam się wygodnie na ławce. Nagle zrobiło mi się słabo.
-Wszystko dobrze?- blondyn chyba dopiero teraz zdał sobie sprawę z mojego stanu zdrowia
-Taa... Zaraz mi przejdzie- jednak ból głowy nie ustępował. Czułam że zaraz zemdleję.
-Kendall- chwyciłam go mocno za koszulkę- Powiedz mi co z Carlosem.. A jak nie dam rady to powiedz mu że go kocham i nigdy nie przestanę- wszystko rozmazało mi się przed oczami
-Miał poważną operację i może nie przeżyć... Niki!- to ostatnie co usłyszałam. Potem tylko ciemność i malutkie światełko w tunelu...

NARRATOR:

Blondyn zawołał szybko lekarzy. Doszło do zatrzymamia akcji serca i musieli reanimować Ninę. Na szczęście im się udało. W tym samym momencie w innej części szpitala Carlos zaczął wybudzać się ze śpiączki. Byli akurat przy nim jego przyjaciele
-Co z Niną?- wychrypiał ledwie słyszalnym głosem
-Ona... Ona....- zacinał się James
-Lekarze ją reanimują. Sami nie wiedzą co jej jest. Przykro nam...- dokończył Logan. Latynos nic nie powiedział tylko zaczął płakać
-Ja muszę do niej iść- szepnął
-Oszalałeś człowieku! Parę minut temu miałeś 20% szans na przeżycie a teraz tak po prostu chcesz sobie iść na drugi koniec szpitala?!- zdenerwował się Logan
-Błagam was. Ona nie może odejść... Nie teraz- Latynos chwycił szatyna za ramię.
-Pomożemy ci- James podsunął wózek inwalidzki pod łóżko i pomógł Carlosowi na nim usiąść a następnie ostrożnie przewieźli go do sali na której leżała Nina.
-O Matko...- tyle tylko powiedział Logan wchodząc do środka
-Czy ona...?- zaciął się James
-Żyje... Ale ledwo.. A to moja wina- na łóżku obok leżała i płakała Nikita. Logan przysunął Latynosa jak najbliżej jego ukochanej.
-Nina... Nie zostawiaj mnie samego- Carlos chwycił ją za rękę i się popłakał.
-Uśmiechnij się.... Ze łzami w oczach wyglądasz okropnie- Latynos usłyszał delikatny i zachrypnięty głosik a następnie poczuł jak ktoś drżącą ręką wyciera jego mokre policzki
-Kocham cię - szepnął
-Ja ciebie też- Nina próbowała się uśmiechnąć ale wyszedł z tego grymas. Rany coraz bardziej ją bolały. Znieczulenie przestawało działać.
-Nie powinieneś leżeć w łóżku?- spytała Nina
-Może...- spuścił głowę Latynos
-Wynocha mi stąd i wróć jak wyzdrowiejesz- zażartowała jego ukochana. Chłopak cicho się zaśmiał i wrócił na swoją salę.

NINA: 

Cieszyłam się że z Carlosem wszystko w porządku ale za to mój stan się pogarsza... Akurat do mojej sali wszedł lekarz.
-Panno Nino. Pani stan zaczyna się pogarszać... Przykro mi. W tej chwili możemy jedynie przemywać pani rany aby zlikwidować zakażenie a dopiero potem zajmiemy się tą groźną grypą... A teraz dobra wiadomość. Będą miały panie nowego lokatora. Bardzo nalegał aby przewieść go na tą salę- i w tym momencie do środka pielęgniarki wwiozły Carlosa...Mój kochany wariat <3 Lekarz wyszedł i zostawił nas samych. Nie na długo bo przyszli nasi przyjaciele z jedzeniem i piciem. Kendall nadal był przygnębiony.
-To co? Wybaczysz mu?- spytałam Nikitę..

~~~*~~~
No i mamy rozdział. Jakoś ostatnio nie umiem napisać długiego rozdziału :/ Może mnie zmotywujecie i dacie kilka komentarzy? Bardzo was o to prosimy! Pozdrawiam, Nina Rusherka xoxoxo