Chciałam wejść do pokoju Niny. Drzwi były otwarte. Przez malutką szparkę ujrzałam Carlosa rzucającego w nią paczką prezerwatyw... Jak ta chamota tak może! Kiedy wyszedł wkurzony z pokoju pękłam i chciałam mu to wszystko powiedzieć...
-Carlos! Do mojego pokoju i to już, albo inaczej będziesz miał do czynienia z moim atakiem gniewu, a tego nie polecam! - krzyknęłam na całe gardło a Los znalazł się w moim pokoju. Weszłam tam najgłośniej jak się dało i stanęłam tuż przed nim.
-Słucham, co masz mi do powiedzenia o tej dziwce - warknął wkurzony.
-O tej DZIWCE?! A ty z iloma laskami spałeś kiedy byliście ze sobą? Z iloma znalazłeś się w łóżku nachlany podczas jakiejś imprezy?! - jego mina diametralnie się zmieniła i spuścił głowę. Chyba trafiłam w czuły punkt. Nie zwracając na to uwagi ciągnęłam dalej: -A ilu zrobiłeś dziecko co?
-Może przespałem się z kilkoma dziewczynami! Ale wtedy byłem głupi! To Nina mnie zmieniła, a teraz dała mi jeszcze dowód na to, jak bardzo mnie kocha, wiesz? Takie małe odwzajemnienie! - jego oczy zalały się łzami.
-Carlos, nie pomyślałeś, że ona też nie chciała tego dziecka? - spytałam już trochę spokojniej, aby jego mózg zaczął pracować i przypomniał sobie parę faktów.
-To po co spała z jakimś gościem?!
-Nie pamiętasz, jak byłyśmy w szpitalu?! Nie pamiętasz co się przed tym stało? Żadna z nas tego nie chciała, ale WY do tego dopuściliście! Więc w pewnym sensie to jest twoje dziecko! - warknęłam.
-Ja.... muszę ją przeprosić - szepnął i wybiegł z pokoju. Szybko wyszłam za nim. Nina wychodziła ze swojego. Na jego prośby i błagania nie reagowała... Jak zawsze zgrywa niedostępną -.- Wyszła z domu niewzruszona....
-Co ja mogę zrobić? - jęknął latynos.
-Wytrzeźwieć - odpowiedziałam i wróciłam do pokoju uśmiechnięta. Moja mina znów się zmieniła, bo na łóżku siedział Kendall z moim testem...
-Co to?! - popatrzył na mnie spokojnym wzrokiem. Jednak z każdą sekundą kiedy dłużej się mu przyglądałam wyglądał jakby bał się odpowiedzi.
-Test ciążowy - odpowiedziałam.
-Teraz mi mówisz - westchnął spuszczając głowę. -Wtedy kiedy musieliśmy się pokłócić...
-Kendall, ja go dopiero dzisiaj wykonałam... Widzisz wynik... Miałam takie obawy wcześniej, ale bałam ci się powiedzieć, bo byś mnie zostawił, bo dziecko zniszczyłoby twoją karierę...
-Nigdy bym cię nie zostawił dla jakiś głupich piosenek... Ale powiedz mi jedno SZCZERZE... To dziecko jest moje?
-Ty się jeszcze głupio pytasz bałwanie... Jasne że tak.
-Nikita... ja cię przepraszam za ten tatuaż... ale ja je bardzo lu... - nie dokończył bo zatkałam mu usta pocałunkiem...
-Czyli mi wybaczysz?
-Jasne głuptasie - odpowiedziałam i znów wtopiłam swoje usta w jego... nasze następne chwile były słodką tajemnicą...
***
Ludzie! To już 3 rozdział dzisiaj ;d straaasznie nam się nudzi ;d Ale mam nadzieję na komcie... ten mi wyszedł kiepsko, ale Niny wam to zrekompensuje :3
Justine :*
Ha! Jednak dodałaś! Cieszę się :) O rany. Czy Carlos do końca zgłupiał?!?! No ale przy najmniej Kendall jest w porządku :) Rozdział genialny. czekam nn;**
OdpowiedzUsuńPS Ma być dzisiaj Nina :)