środa, 26 czerwca 2013

Rozdział 28

NINA:
Cała zapłakana stanęłam przed domem Vivienne. Zadzwoniłam do drzwi. Po chwili stanęła w nich zaspana brunetka.
-O jeju... wchodź Nina- zaprosiła mnie do środka- Co się stało?- spytała jak siedziałyśmy już w salonie. Opowiedziałam jej o całym zajściu a ona mnie mocno przytuliła.
-Będzie dobrze. Musicie poważnie porozmawiać i tyle. Jeśli cie kocha to zrozumie- i wtedy zadzwonił mój telefon.
-Odbierz- szepnęła. Zrobiłam co kazała. Nacisnęłam zieloną słuchawkę.
-Halo?- odebrałam drżącym głosem
-Błagam cię nie rozłączaj się- usłyszałam błagalny głos Losa
-.....
-Nikita mi wszystko powiedziała. Przepraszam cię. Źle zrobiłem . Powinienem pomyśleć zanim coś zrobię- rozgadał się
-Jednak padło o kilka słów za dużo- przypomniałam mu
-Wiem... to ze złości... przepraszam kochanie... nie wiem co mnie napadło...
-Naprawdę o mnie tak myślisz?
-Nie! W sumie to można powiedzieć że mówiłem sam o sobie...
-Carlos?
-Tak?
-Co z tym dzieckiem? Ja go nie chce...
-Będę je traktował jak swoje własne- po jego odpowiedzi się rozpłakałam. Vivi przejęła mój telefon a ja zasnęłam na jej kanapie. Obudziłam się w ramionach Carlosa. Ucieszyłam się na kego widok. Leżeliśmy na kanapie w salonie Vivi.
-Hej słońce- przywitał mnie Los
-Heej- ziewnęłam
-To co z nami?- spytał po dłuższej chwili milczenia
-Wróce do ciebie ale zaręczyn narazie nie przyjmuje- westchnęłam
-Dobrze, dziękuję- cmoknął mnie w usta. Wstanęliśmy i zjedliśmy śniadanie zrobione przez Vivi. Zostawiła karteczkę że idzie do pracy. Odpisalam jej że ma potem do nas wpaść. Zabrałam swoje rzeczy i wróciliśmy do naszego domu.
-Ninaaa!- rzuciła się na nas Nikita
-Musze do łazienki- wykręciłam się. Ja tak nie moge... musze usunąć to dziecko...
-Gdzie jest ta DZIWKA?!- usłyszałam głos.... o-oł... wywarzył drzwi i wytargał mnie za włosy i rzucił na podłogę. Zaczął mnie kopać po brzuchu i całym ciele.
-Aaaaaa!- wrzasnęłam gdy poczułam coś w środku brzucha.
-O matko! Ona krwawi z ....- zaczęła Niki.Chłopacy ledwo co odciągnęli go ode mnie. Najgorsze jest to że mama po prostu stała i patrzyła jak ojczym mnie kopie a ja się wykrwawiam. Niki zadzwoniła pod 112. Ojczyma wzięli na komisariat a mnie do szpitala. Na mienscu okazało się że poroniłam...
***
I mamy już 4 rozdział w ciągu dwóch dni! PARTY HARD! WOO HOO! POZDRAWIAMY,
NINA I JUSTINE ;**

1 komentarz:

Dziękujemy za każdy komentarz. To dla nas bardzo ważne. Napisz choć te kilka zdań i szczerą opinię :)
~Justine & Nina