No ludzie... Postanowiłam iść za myślą Justine i dramaciki ciąg dalszy ^^
~~~*~~~
NINA:
Obudziłam się w bardzo jasnym pomieszczeniu. Gdy moje oczy przywykły do światła zorientowałam się że to szpital... Czyli nie umarłam.... Szkoda....
-Nina?- usłyszałam znajomy głos. Nie miałam ochoty z nikim teraz rozmawiać.
-Doktorze!- zawołał James
-Obudziła się. To dobrze ale nadal nie wiemy co z nią jest- usłyszałam niski, męski głos.
-A co z Carlosem?- dopytywał się Logan. Ca-Carlos? To on jeszcze żyje? Ja-ja myślałam....
-Jego stan jest stabilny. Niestety do póki się nie obudzi ma jedynie 25% szans na przeżycie- zmartwiło mnie to bardzo... Gdybym tylko mogła to oddałabym za niego życie...
-Niki a gdzie jest Kendall?- spytał James. Dobrze że moja siostra jest cała i zdrowa.
-Nie obchodzi mnie to. Jak tylko mnie stąd wypiszą jadę z tatą do Polski i tam będę studiować. A z Kendallem koniec- westchnęła
-Że co?! Nie masz prawa mnie tu zostawiać samej!!- wybuchnęłam
-Nina?- przeraziła się moja bliźniaczka
-Zostawcie mnie wszyscy w spokoju!- wyrwałam sobie wszystkie dziwne kabelki i wybiegłam ze szpitala. Było to trudne gdyż bandaże krępowały mi ruchy. Moje bose stopy dotknęły świeżej trawy i poczułam się wolna. Nagle do mnie dotarło że mam po co żyć. Zauważyłam na ławce w szpitalnym ogrodzie znajomą blond czuprynę. Usiadłam obok niego
-Nie powinnaś umierać na szpitalnym łożu?- próbował zażartować ale mu nie wyszło.
-Zamknij się i gadaj co spierniczyłeś tym razem- warknęłam. Prawda, nie za dobrze się czułam ale nie wrócę już do środka.
-Niki uważa że ja ją zawiodłem a ja się obwiniam że pojechałem wtedy do studia. Obiecałem jej że przy mnie będzie bezpieczna a tu takie coś. Próbowałem ją przeprosić ale ona ze mną zerwała i teraz chce wyjechać na drugi koniec świata- posmutniał
-Eh.. Uparty osioł z tej mojej siostry... Pomogę ci- westchnęłam
-Dzięki. Prawdziwa z ciebie przyjaciółka- przytulił mnie
-Bez tych czułości- odepchnęłam go- Nadal mam dziwne uczucie gdy ktoś mnie dotyka
-Nina!!! Ty idiotko wracaj tu zanim któryś z lekarzy cię zobaczy!!!- darła się Niki z okna
-Nie wejdę do środka zanim nie wròcisz do Kendalla!!!- odpowiedziałam stanowczo
-Nie rób scen i wracaj zanim sobie zaszkodzisz!- Nikita nie ustępowała
-Nie. Wybacz mu to wróce!- rozsiadłam się wygodnie na ławce. Nagle zrobiło mi się słabo.
-Wszystko dobrze?- blondyn chyba dopiero teraz zdał sobie sprawę z mojego stanu zdrowia
-Taa... Zaraz mi przejdzie- jednak ból głowy nie ustępował. Czułam że zaraz zemdleję.
-Kendall- chwyciłam go mocno za koszulkę- Powiedz mi co z Carlosem.. A jak nie dam rady to powiedz mu że go kocham i nigdy nie przestanę- wszystko rozmazało mi się przed oczami
-Miał poważną operację i może nie przeżyć... Niki!- to ostatnie co usłyszałam. Potem tylko ciemność i malutkie światełko w tunelu...
NARRATOR:
Blondyn zawołał szybko lekarzy. Doszło do zatrzymamia akcji serca i musieli reanimować Ninę. Na szczęście im się udało. W tym samym momencie w innej części szpitala Carlos zaczął wybudzać się ze śpiączki. Byli akurat przy nim jego przyjaciele
-Co z Niną?- wychrypiał ledwie słyszalnym głosem
-Ona... Ona....- zacinał się James
-Lekarze ją reanimują. Sami nie wiedzą co jej jest. Przykro nam...- dokończył Logan. Latynos nic nie powiedział tylko zaczął płakać
-Ja muszę do niej iść- szepnął
-Oszalałeś człowieku! Parę minut temu miałeś 20% szans na przeżycie a teraz tak po prostu chcesz sobie iść na drugi koniec szpitala?!- zdenerwował się Logan
-Błagam was. Ona nie może odejść... Nie teraz- Latynos chwycił szatyna za ramię.
-Pomożemy ci- James podsunął wózek inwalidzki pod łóżko i pomógł Carlosowi na nim usiąść a następnie ostrożnie przewieźli go do sali na której leżała Nina.
-O Matko...- tyle tylko powiedział Logan wchodząc do środka
-Czy ona...?- zaciął się James
-Żyje... Ale ledwo.. A to moja wina- na łóżku obok leżała i płakała Nikita. Logan przysunął Latynosa jak najbliżej jego ukochanej.
-Nina... Nie zostawiaj mnie samego- Carlos chwycił ją za rękę i się popłakał.
-Uśmiechnij się.... Ze łzami w oczach wyglądasz okropnie- Latynos usłyszał delikatny i zachrypnięty głosik a następnie poczuł jak ktoś drżącą ręką wyciera jego mokre policzki
-Kocham cię - szepnął
-Ja ciebie też- Nina próbowała się uśmiechnąć ale wyszedł z tego grymas. Rany coraz bardziej ją bolały. Znieczulenie przestawało działać.
-Nie powinieneś leżeć w łóżku?- spytała Nina
-Może...- spuścił głowę Latynos
-Wynocha mi stąd i wróć jak wyzdrowiejesz- zażartowała jego ukochana. Chłopak cicho się zaśmiał i wrócił na swoją salę.
NINA:
Cieszyłam się że z Carlosem wszystko w porządku ale za to mój stan się pogarsza... Akurat do mojej sali wszedł lekarz.
-Panno Nino. Pani stan zaczyna się pogarszać... Przykro mi. W tej chwili możemy jedynie przemywać pani rany aby zlikwidować zakażenie a dopiero potem zajmiemy się tą groźną grypą... A teraz dobra wiadomość. Będą miały panie nowego lokatora. Bardzo nalegał aby przewieść go na tą salę- i w tym momencie do środka pielęgniarki wwiozły Carlosa...Mój kochany wariat <3 Lekarz wyszedł i zostawił nas samych. Nie na długo bo przyszli nasi przyjaciele z jedzeniem i piciem. Kendall nadal był przygnębiony.
-To co? Wybaczysz mu?- spytałam Nikitę..
~~~*~~~
No i mamy rozdział. Jakoś ostatnio nie umiem napisać długiego rozdziału :/ Może mnie zmotywujecie i dacie kilka komentarzy? Bardzo was o to prosimy! Pozdrawiam, Nina Rusherka xoxoxo