Siemka ludzie! Nina uczy się hiszpańskiego więc jej nie przeszkadzajmy ^^ Ale ja mam coś ważnego do powiedzenia, więc zanim przesuniecie myszką na dół do rozdziału posłuchajcie mnie.
Nasz blog istnieje od niedawna, ale cieszy się dużą ilością wejść. Taak, właśnie stuknęło nam 1000! Dziękujemy <3
A więc jesteście kochani!
Ale to nie zmienia faktu, że pod notką jest mało komentarzy :( Dlatego jak to czytacie, to powiedzcie kuzynkom, koleżankom, przyjaciółkom itp. żeby weszły, przeczytały i skomentowały :)
A więc bez przedłużania zapraszam na rozdział :)
~~~*~~~
NIKITA:
Nina rozmawiała dość długo z Carlosem... Znudziło mi się to więc wyciągnęłam tych trzech bawołów do kawiarenki na parterze. Ale zaraz musieliśmy wyjść bo skakali po stołach krzycząc ,,Ninja Big Time Rush wkraczają do akcji - świat jest znów bezpieczny! " -.- Kiedy Właściciel wywalił nas wróciliśmy na piętro. Kolejny szok - Nina całowała się z Carlosem! Zaczęłam piszczeć a potem oblała mnie krew. Oni są ze sobą i nic nie powiedzieli.
-Za-bi-ję! - darłam się przez korytarz i pędziłam w ich stronę. -Powiecie mi czemu się ukrywacie?!
-Nie...spodzianka? - zrobili sztuczne uśmiechy.
-Wyjaśnienia! - wrzasnęłam i opowiedzieli mi wszystko od początku.
-Carlos.. nie chcę nic mówić, ale po całusku możesz mieć grypę jak się pacza - westchnęłam.
-Hahahaa! - Śmiali się James z Loganem.
-Ale to nie zmienia faktu, że macie przerąbane! Zabiję! - krzyczałam a Kendall próbował mnie uspokoić. Wtedy podszedł do nas lekarz.
-Moi drodzy, myślę, że Nina może wrócić do domu, ale ma leżeć w łóżku i się nigdzie nie ruszać - dodał i od nas odszedł. Po pół godziny dostaliśmy wypis i wróciliśmy do domu. Nina poszła do jej pokoju a ja siedziałam z całą tą bandą w salonie.
-Zagrajmy w butelkę ^^ - mruczał James.
-O nie nie nie.... Nie wolno - na jaja groziłam im palcem.
-To może... wojna na poduszki? - zaproponował Kendall rzucając w Jamesa.
-Ja jestem z Jamesem! - krzyknął Carlos i skoczył za kanapę do grzywacza.
-Auu! - wrzasnął James. - nie skacz na mnie debilu!
-Zwycięstwo! - krzyknęli Logan i Kendall leżacy na dywanie przybijając sobie piątkę.
-Świry - mruknęłam i poszłam do kuchni. Wzięłam mleko i piłam z kartonu. Myślałam o tym, co się dzisiaj stało... mój tata żył... i nic mu nie było. To było dziwne uczucie odzyskać go na nowo... ale z moich przemyśleń wyrwał mnie Kendall. Mruczał mi na ucho:
-przyjdź dzisiaj pod lasek widoczny z twojego pokoju... o 18, i ani minuty później - i pobiegł gdzieś :d dziwak.. no ale trudno xD Potem przez 3 godziny oglądałam z tymi dziwakami Konia Rafała xD
Do spotkania z Kendallem została mi godzina... Ubrałam ładne ciuchy i wyszłam.. miałam nadzieję, że mój strój będzie pasował :d Idealnie o 18 doszłam pod las...
Ktoś zasłonił mi oczy... wiedziałam kto. Prowadził mnie przez las - w lewo, w prawo.... po kilku sekundach doszliśmy na miejsce. Odsłonił mi oczy. To miejsce było cudowne <3 Wszędzie były wysypane płatki róż, oprócz ścieżki prowadzącej do pięknie nakrytego kocyka :3 Wszędzie były świece, pięknie pachnące... Odwróciłam się w stronę Kendalla. Trzymał w rękach piękne kwiaty.
-To dla ciebie - powiedział wręczając mi je. Czułam się wspaniale! Usiedliśmy na kocyku. Były tam przede wszystkim ciastka, owoce, wino i dwie lampki <na wino>. Niestety, nie piję... i nigdy się nie napiję. Było wspaniale... Siedliśmy na kocyku i jedliśmy ciastka :3 Nagle ktoś mi przerwał... dzwonił... ojczym?
*Rozmowa*
O - ojczym j - ja
j: halo?
o: czekam na was od kilkunastu dni... gdzie jesteście córeczki?
j: Teraz takie córeczki?! A już nie pamiętasz? Miło ci było gwałcić Ninę?!
o: Wracajcie do domu, albo sam po was przyjadę! Wtedy nie będzie tak miło!
*Koniec*
-Kto to był? - zapytał Kendall.
-Ojczym... groził mi, że jak ja i Nina nie wrócimy, to sam po nas przyjedzie... a wtedy nie będzie tak miło - zacytowałam jego słowa.
-Nic wam nie będzie - mocno mnie przytulił. Czułam się bezpiecznie... I miło.. Kendall, pomimo, że był gwiazdą, traktował mnie jak kogoś zwykłego. Nie traktował mnie z wysoka. I to w nim najbardziej ceniłam.
~~*~*~~
Siemka! Dzisiaj naszło mnie na mega romantyczny wieczór <3 Heh, kiepsko mi wyszedł... Bitwa na poduszki i nokaut xD To mnie w moim rozdziale rozwaliło xD I jeszcze raz dziękuję za +1000 wejść! Jesteście niesamowici <3
Justine :**
Juatine jaka akcja na początku. Bitwa na poduszki? Hahahaha, dobre. Znowu ojczym? Wsadzić go za kraty i niech zdycha. Super rozdział. Czekam na nn
OdpowiedzUsuńOjeeej <3
OdpowiedzUsuńJesteś świetną pisarką *_*
Blog ogólnie bardzo mi się podoba, jest pisany lekko, przyjemnie, ale potrafisz również coś poważnego tam wkręcić. Cudowne!
Czekam na nowy rozdział i zapraszam do czytania i komentowania u mnie na bardzo-dojrzale-btr.blogspot.com. To dla mnie bardzo ważne!